NIe wiedziałem. Nie potrafiłem. Krążyłem bez celu, jakbym dobra uciemiężonej Ojczyzny nie widział i służyć jej więcej nie chcąc, od obowiązków patriotycznych się usuwał.
A przecież tyleż tu na S24 przykładów, jak troską o dobro Uciśnionej przepełnione serca i umysły, na pomoc jej spieszą niezmierzone hufce - ten apelując o wzmożenie patrityczne, ów o wznoszenie modłów za pomyślność, inny własną piersią na londyńskim bruku gorącymi słowy do obrony Krzyża wzywa. Spieszą, spieszą na ratunek Pohańbionej emigranci zza Wielkiej Wody i z Antypodów hardcorowymi radami i rodaków krajowych do pionu ustawiają, ukazując im, jak powinien wyglądać szczery zapał patriotyczny.
A przecież i mnie się zdarzało, już już, tuż tuż na tropie byłem, tu i tam mimowolnie napomknąłem, sam tego nie zauważając.
A przecież mam i ja własny pomysł na ratunek - że też głupi tak długo tego nie zauważałem.
Kochani - oto dobra nowina, którą głosić będę bezustannie:
WPUSTY ODWADNIAJĄCE W KAŻDEJ POLSKIEJ ŁAZIENCE
A teraz już poważnie.
Co roku tysiące polskich łazienek zalewane są wodą, woda cieknie z sufitów sąsiadów mieszkających pod nami, wsiąka w stropy, narusza konstrukcje nośne, stanowi pożywkę dla grzyba. Z ręką na sercu - zapomnieliście o praniu, wąż odpływowy zawieszony na krawędzi sedesu zsunął się, albo zapomnieliście o nim i katastrofa gotowa.
Rozwiązanie jest technicznie nieskomplikowane, nazywa się tak jak powyżej lub bardziej po ludzku studzienka podłogowa.
Miast łączyć odpływ wanny z kanalizacją biegnącą pod podłogą na sztywno montujemy w podłodze rzeczoną studzienkę i to wszystko.
Drogi jest Blücher ale przecież można się zadowolić Jafo, ewentualnie w wersji luksusowej czyli Unidrain, albo Purus
Jednorazowy koszt przyznam jest dość wysoki - strop przed zainstalowaniem studzienki należy oczywiście zerwać i wylać nowy, ale warto tego dokonać np w ramach remontu kapitalnego i wymiany kanalizacji. Nowowylana podłoga musi być lekko pochyła w kierunku studzienki, aby woda swobodnie do niej spływała. Na ściany i podłogę dajemy warstwę izolacji wodoodpornej, tzw płynnej gumy, miejsca newralgiczne izolujemy odpowiednią taśmą i następnie dajemy klinkier i kafle (flizy dla krakusów) wedle własnego smaku.
Wreszcie przystępujemy do poważnej dyskusji rodzinnej - wanna czy brodzik uchylne drzwi prysznicowe. Brodzik jest fuj - o czym poniżej. Osobiście doradzałbym drzwi pysznicowe (żadnych kabin).
Do tego deszczownica np Tappwella - albo FM Mattsson czy Mora (żadnych tam bocznych natrysków, to obciach):
Teraz możemy się swobodnie pluskać, nie bacząc na pryskające wokoło zabójcze krople, możemy prać do woli (przestrzegając ciszy nocenj - ale przecież przestrzegany, nieprawdaż?), pozwalać dzieciom na bitwy morskie w wannie, a gdy pociechy już zasną oddawać się innym wodnym przyjemnościom we dwoje (lub dwóch/dwie, jeśli tak sprawa wygląda).
Uwaga - pornografia
Tutaj przewagi proponowanego przeze mnie rozwiązania:
Punkt pierwszy przewagi: nie trzeba sprowadzać instalatora do kontroli szczelności podłaczenia. Podłączyć wannę da radę nawet inżynier (do wniesienia trzeba dwóch).
Druga przewaga: ryzyko zalania sąsiada z dołu minimalne.
Przewaga trzecia: Żadnych syfiastych brodzików z kożuchem bakterii, złuszczonego naskórka, włosów, osadu z mydła. Przed montażem - otwory na wkręty wydmuchać z resztek betonu, cegły czy co tam, dać silikonu, wbić kołek, dać silikon, wkręcać. Inżynier też da radę.
Przewaga czwarta: żadnego mozolnego wycierania podłogi ścierką na kolanach po każdej kąpieli. Przelecieć strugą z prysznica - samo wyschnie.
Kolejna przewaga studzienek podlogowych: raz na pół roku wyciągamy syfon (w tym przypadku niewielkie wiadereczko z uchwytem), opróżniamy z resztek owłosienia pozostawionych przez zstępnych, wstępnych i naszej połowy, opłukujemy pod gorącą wodą i wkładamy na powrot. Oczywiście - podobnie postępujemy z syfonami umywalkowymi (to ta wykręcana banieczka pod umywalką). A do sedesu nie wyrzucamy ręczników papierowych, tamponów, podpasek i resztek niespożytego obiadu, nieprawdaż?
Komentarze