Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
521
BLOG

Panie Wojtku kochany

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 9

Zapewne  bywalcy S24 znają nazwisko Wojtka Orlińskiego, być może niektórzy odwiedzają jego blog i z masochistyczną rozkoszą podczytują jego o nich recenzje. To WO ukuł, zdaje się, pieszczotliwe przezwisko dla S24 na literę P (za wymienianie pełnej nazwy można się spodziewać mejla od Ephorosa, więc odstąpię).

WO jest socjalistą, jak sam się określa, lewicowcem, czytuje Żiżka i Krytykę Polityczną, dzwoni z iPhona (chyba już czwórki), pisuje z iBooka, choć jego evil corporation - w tym przypadku Agora i GW - zmusza go do posługiwania się w godzinach pracy czymś co ma Windowsa w środku i jeździ subaru forresterem. Moja wiedza o zwyczajach konsumcyjnych WO nie wynika z czatowania pod płotem jego cottage  w Chomiczówce (?) - dzieli się szczegółami swego stanu posiadania gadgetów  chętnie i beztrosko z czytelnikami bloga. Wróć, nie "beztrosko", raczej kompulsywnie. Nie musicie tego słowa sprawdzać w słowniku on line, on już będzie wiedział.

WO nie lubi pryszczatych linuksiarzy, WO nie lubi wąsatych, WO pogardza właścicielami samochodów z przebiegiem większym niż 30 000, tuningowanych lub nie, 15 letnich golfów, wyborcami PiS z małych miasteczek, tymi wszystkimi, których personifikacją są występujące u niego archetypiczni Ziutek z Pierdziszewa i Zenon Benon z Mycisk Dolnych. To dwóch wąsatych hydraulików, jeżdżących starym golfem lub audi z przebiegiem 300 000, dwóch zagubionych w świecie półanalfabetów i prymitywów z małego miasteczka, albo, horror, horror,  ze wsi. Niech będą anachroniczny - WO pogardza, niech użyję tego tego terminu, choć mnie skręca - klasą robotniczą. WO nie używa terminu "klasa robotnicza", ani nawet "robotnicy", woli pisać lower class, w skrócie LC. LC to ci przegrani, ci, których nawet nie stać na iPhona pierwszej generacji, po trzecim właścicielu z Blocketa (to takie szwedzkie Allegro) i z simlockiem łamanym na Stadionie.

WO tak apparently uważa, że social conscience  jest  so nineteenth century, że utopijni socjaliści są passé, że teraz rządzi Źiżek, nie Marks i że istotą socjalizmu jest wiedzieć różnicę między latte a cappucino. Niech mu będzie.

Gdybym był domorosłym psychologiem, to powiedziałbym, że siłą napędową tego szpanowania iBookiem, iPhonem i forresterem, tego wznoszenia miedzy między sobą a Ziutkiem jest obawa, że któregoś ranka WO obudzi się niczym Gregor Samsa, że przeciągnie palcem pod nosem i wyczuje opuszką szczecinę krzywo przystrzyżonego wąsa, że poczłapie do łazienki i zobaczy w lustrze swoje nowe odbicie - twarz Ziutka z Pierdziszewa.

I przyznam, że zazdroszczę Orlińskiemu po kryjomu - nie, nie iBooka, forrestera czy czym tam jeszcze szpanuje, ale zazdroszczę mu lekkości stylu i łatwości pisania. Bo ja tak nie potrafię.

Ale tak się złożyło, że znam osobiście i Ziutka z Pierdziszewa i Zenona Benona z Mycisk Dolnych, dwóch wąsatych hydraulików. Wysłałem im na ich mejlowe adresy (buziaczek.pl) kilka blogowych felietonów. Pocztą odwrotną otrzymałem taki oto list. Zamieszczam go tutaj, bo wiem, że P24 jest ulubioną lekturą WO, ma nawet na swym blogu zakładkę PsychWatch, na pewno przeczyta i się ucieszy.

"Kochany panie Wojtku.

Z wielkim zainteresowaniem przeczytaliśmy co pan o nas pisze. Wszystko się zgadza, imiona, wąsy, szrotowe samochody, windowsy z odzysku. Bardzo nam się spodobało pańskie poczucie humoru, tak bardzo, że postanowiliśmy w ramach rewanżu pomóc panu w odnawianiu pańskiej łazienki, po cenie zupełnie promocyjnej, choć nienegocjowalnej.

Co prawda Maniek powiedział (Maniek to nasz kolega, fliziarz), że za podwójną cenę to my odstąpimy od remontu, ale uznaliśmy, że nawet za podwójną cenę my łazienkę panu odnowimy.

Mamy akurat jeszcze parę dni wolnego, więc nie będzie żadnego kłopotu.

Bardzo nam się podoba pańskie poczucie humoru i że pan tak o nas śmiesznie pisze. Trochę nas zabolały jednak żarty z naszych samochodów, bo wie pan, Krzysiek właśnie sobie kupił 13-letniego opla za 30 000 koron, z przebiegiem 130 000 choć tak naprawdę wolałby zapłacić 130 000 za przebieg 30 000. No, ale mówi się trudno.

Tak bardzo nam się podoba pański styl i humor, że też postanowiliśmy coś śmiesznego u pana zrobić. Maniek powiedział, żeby za kiblem (tam jest taka klapka przy podłodze) włożyć ugotowane jajko. Nie widać a czuć.

Zenek, to znaczy ja, zaproponował, żeby panu przewód kominowy (ma pan kominek w bawialni?) i wentylacyjny w łazience wysmarować smalcem. Będzie śmiesznie jak przyjdzie kominiarz i sadze zmieszane z tłuszczem wpadną do łazienki (i bawialni), albo tłuszcz się zapali, albo para nie będzie uchodzić.

Ziutek poszedł na całość i radził zamurować pod płytkami zdechłego szczura.

To jeszcze raz ja, Zenek. Pan napewno chce rury w łazience wpuszczane, nie po wierzchu? Wiadomo, większy szpan. Więc chyba będzie tak: ocynk, złączka miedziana albo mosiężna i znowu ocynk. Pan podobno jest chemikiem z wykształcenia, więc pan doceni. Dyskretne, eleganckie i efekt, który trwa i nabiera siły z upływem czasu.

Więc kiedy mam wpaść rwać rury? W poniedziałek jest w porządku, w poniedziałek będzie dobrze.

Wie pan, zainspirował nas Arcimboldo. Dla nas jest pan:

Arcimboldo

W czasie sesji fotograficznej żadna jarzyna nie odniosła szkody

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura