Tak z Tycjana powstał Minasowicz
Tak z Tycjana powstał Minasowicz
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
871
BLOG

Męczeństwo Warszawy

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Kultura Obserwuj notkę 22

Bodaj w sobotę wielkanocną wybraliśmy się z pewną miłą młodą osobą na Krakowskie Przedmieście, na wiosenny spacer, kawę, lody i ciastka.

Warszawskim deptakiem spacerowali wolnym krokiem obwieszeni sprzętem fotograficznym turyści i lokalsi ożywieni wspólnym celem miłego spędzenia świątecznego dnia.

Gdzieś w połowie drogi między Akademią Sztuk Pięknych a Pałacem Prezydeckim trupa demonstrantów rozbiła namiot w rodzaju takich jakie nowobogacka klasa średnia rozstawia na okolicznośc grilla w swoich podmiejskich domach z ogródkiem (co oczywiście jest głupstwem, bywam na grillach i wiem, że domków podmiejskich dorabiają się po prostu ludzie może nie najzamożniejsi, ale zaradni i skrzętni).

Na ścianach namiotu wywieszone były sposobem domowym wykonane plakaty z żądaniami demonstrantów - ustąpienia rządu i postawienia go pod sąd. W namiocie dwie lub trzy osoby próbowały wciskac przechodniom ulotki ze swoimi postulatami, wśród nich wyróżniała się kobieta o umęczonej twarzy (nieco kryjącego pudru w kremie uczyniłoby cud). Przechodnie nie brali zresztą ulotek, bo i co Japończykowi przyjdzie z kawałka papieru zapisanego nieznanym alfabetem. Wokół namiotu uwijał się młody człowiek o rozedrganych szaleństwem oczach i o twarzy przypominającej wizerunki bohatera dawnych lat, argentyńskiego rewolucjonisty Che Guevary. Co raz podnosił do ust mikrofon i wykrzykiwał niezrozumiałe hasła. Chodziło zapewne nie tyle o przekazanie komunikatów c o przestraszenie rozkoszujących się słodyczami w kawiarniach filistrów tak by kawałek tiramisu stanął im w gardle.

Moja towarzyszka skomentowała spektakl ostro i niecenzuralnie. Wydawanie niesprawiedliwych sądów jest przywilejem młodości, mnie nie wypadało.

Czas Wielkiejnocy uwypuklił symbolikę osamotnionych demonstrantów. Nie chodziło przecież o spełnienie nierealnych żądań, niezależnie od demokratycznie wybranej władzy żadna nie porwie się na wszczynanie politycznych procesów w stosunku do swoich poprzedników/konkurentów.

Oprawa demonstracji miała na celu uwypuklenie męczęństwa jej uczestników,miała przywoływac obraz Męki Pańskiej. Ale wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat jedynie podkreślały kiczowatośc projektu. Miast wykrzywionych wściekłością twarzy rzymskich siepaczy były przechodzące się i kryjące w cieniu (słońce wiosenne mocno już dogrzewało) znudzone patrole Straży Miejskiej, których demokratycznym obowiązkiem było jedynie chronienie demonstrantów by nic im się nie stało w przypadku sprowokowanych przez przeciwników zamieszek. Przeciwników nie było, mieli widocznie w ten dzień inne zajęcia. Strażnicy ziewali, gwarzyli między sobą, nawiązywali znajomości a nawet chyba flirtowali.

No bo i skąd wziąc w Polsce wzorce zachowań jak nie z bogatej tradycji obrzędów kościelnych, odpustowych procesji z kadzidłami, sztandarami i baldachimem, niewinnymi dziewczątkami rzucającymi ususzone płatki kwiatów, dwunastu czternastu stacji Męki Pańskiej tak realistycznie odtworzonych na ścianach parafialnego kościoła i księdza stylem nowoczesnym mówiącego kazanie do mikrofonu, drgających sztucznych światełek, tablic nagrobnych opisujących godne życie zasłużonych obywateli?

Cały projekt wzięli diabli, miast prześladowań, które można by było z godnością i heroizmem znosic demonstranci musieli zmierzyc się z nieznośną obojętnością, nawet biegający z megafonem młody mężczyzna i kobieta o zbolałej twarzy nie byli zdolni kogokolwiek poruszyc. 

Krakowskie Przedmieście stało sie, zgodnie z moją  przepowiednią sprzed roku miejscem kiczowatych demonstracji, powtarzających wzorce znane Polakom - procesje, kazania, namiot ogródkowy miast baldachimu.

I bardziej współczesne, przywleczone z Zachodu, obyczaje - happeningi, sit-iny, marsze z pochodniami i co jeszcze tam Cywilizacj Śmierci wymyśłiła.

Wszystko to odbywa się w wykoślawionej formie, formie przystającej jednak idealnie do koślawych postulatów, kiczowatych pomysłów, udawanych emocji i egzaltacji niewspółmiernych do śmiesznych i miałkich treści.

Mają w tym udział i uczestnicy S24 - to tutaj narodziły się marsze z wesołymi balonikami mającymi upamiętniac ofiary katastrofy pod Smoleńskiem czy przynoszeniem zakupionych wcześniej sadzonek drzewek i krzewów ozdobnych.

Co jakiś czas kawiarnane ogródki okupuje tłumek osób niezwyczajnych do tego rodzaju przybytków, udających, że czytają śmieszne, niszowe gazety.

A ponieważ w Polsce okazji do przeżywania klęsk i niepowodzeń nie brakuje (też wzorem świąt kościelnych - od Święta Obrzezania Pana Naszego Jezusa Chrystusa, po kilka razy w tygodniu przez okrągły rok) , jakaś częśc Polaków rozsmakowała się w ich celebrowaniu,  więc co i raz ktoś porywa się na niezgrabną inscenizację, łzawe ewokowanie minionych wydarzeń, łajzowatą inscenizację historycznych wydarzeń.

Ot chociażby wczoraj odbyło się kilka tego rodzaju imprez na świeżym powietrzu, a sądząc z amatorskich zapisów wideo każdej z nich przydałby się zawodowy scenarzysta i wprawny reżyser, by ocalic je od smieszności i kiczu.

http://intuicja.salon24.pl/343976,ob-ciach-tak-troche-osobiscie

Mitomania, grafomania, megalomania i kicz.

Warszawa cierpi, Krakowskie Przedmieście boleje.

Ja też boleję, ostatnie tak miłe dni wrześniowe, a ja nie mogę przespacerowac się Krakowskim w miłym towarzystwie młodej osoby o zdecydowanych poglądach.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura