Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
781
BLOG

O prawicowej gupocie

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 28

Kolega Rybitzky opublikował, a redakcja S24 umieściła na samej czołówce wpis oddychający satysfakcją, że dziennikarze niemiłej Rybitzkiemu stacji telewizyjnej dostali w papę. Można by wpis kolegi Rybitzkego rozbierać na części składowe i pokazywać, jak się buduje prymitywną manipulację typu: "nikt ich nie pobił i słusznie im się należało", można by pisać o zdziczeniu obyczaju w S24, bo nie tylko Rybitzky i redaktor prowadzący ale i część komentatorów wpisu satysfakcję Rybitzkego podziela i sama by jakiemuś dziennikarzowi dała w papę, niech będzie na razie by proxy  i in virtual.

Ale ja nie o tym. Teraz, gdy już wstępem udało mi się ubóść i jednego z hołubionych przez S24 blogerów, i nadepnąć na odcisk redaktorostwu mogę przejść do właściwego tematu.

Bycie prawicowcem, to pasmo upokorzeń. Już w szkole, porównując się z kolegami odkrywa taki, że to co innym przychodzi z łatwością jemu nie przychodzi w ogóle. Nauka czytania, pisania, liczenia, obycia - koledzy wyciągają ręce, by się podlizać pani nauczycielce, a biedny prawicowiec in spe ani be ani me.

Dorasta i ciągle doświadcza własnej gorszości - inni dostają lepszą pracę, dają się widywać w telewizji, ich wypowiedzi skrzą się dowcipem i erudycją, a biedny prawicowiec kurczy się w sobie, bo i czym miałby się pochwalić.

Co najwyżej bluźnie jadem w gronie mu podobnych nieudaczników, albo założy bloga gdzie będzie pomstował na dziennikarzy, celebrytów, elity, Michnika, Owsiaka i Wojewódzkego. Jak bloger Rybitzky i część jego komentatorów.

Tęsknota za pełną rodziną, jednoznacznym heteroseksualizmem, tradycją, wspólnotą religijną lub narodową, siłą, tak często i tak agresywnie wyrażana przez prawicę wiele mówi o ich poplątaniu i zamieszaniu duchowym. Ludzie stabilni nie mają problemów ni z pierwszym, ni z drugim, trzecim, czwartym i piątym albo szóstym.

Bezsiła budzi agresję, tłumioną, ale szukającą ujścia. Dać w papę, najchętniej w tłumie sobie podobnych, dać w papę werbalnie i skryć się w tłumie.

Nic dziwnego, że prawica ufnie złoży się w ofiarze każdemu, kto ją pogładzi po główce, przytuli i utuli, pochwali, dowartościuje, uzbroi i nada kierunek.

Brakuje prawicy reprezentacji politycznej, parlamentarnej. Wokół tworzenia tej reprezentacji krzątają się spryciarze, liczący na wysłużonych kalkulatorach promile, szeregi, poparcie.

Krząta się pan Ryszard Opara, tak często przeze mnie opisywany. Na grzbietach matołków - wykalkulował sobie - dostanie się do parlamentu.

Wygłosił, w sam raz w 30 rocznicę zamachu grudniowego, orędzie do rodaków,  bieda-orędzie, w kącie kulił się obskurny kaloryfer, zza niezasłonietych okien szczerzyła sardoniczny uśmiech taka sama ponura grudniowa noc jak trzydzieści lat temu. Kto orędzie obejrzał i ma dobrą pamięć dostrzegł w nim uderzające podobieństwo do orędzia wygłoszonego przez generała Jaruzelskiego w pamiętny grudniowy poranek.  Wtedy był generał, teraz oficer LWP, niewiadomego stopnia wojskowego, po niewiadomych pieniądzach i dziwnej, choć wybuchowej karierze kondotiera giełdowego. Przypomnijmy, że oficer LWP Ryszard Opara nie uzyskał legitymacji lekarskiej w Australii, nie wiadomo, z czego się utrzymywał, a jednak w niedługim czasie udaje mu się zgromadzić środki na otwarcie biznesu w branży importowej, Skąd były te pieniądze?

W towarzyszącym orędziu wpisie bieda-straszy Ryszard Opara wszystkich, którzy zainteresowali się dziwnymi i ukrytym ścieżkami jego kariery:

Dlatego niezależnie od zapowiedzianego wywiadu podejmę niebawem kroki prawne, mające doprowadzić do zbadania możliwości ukarania oszczerców i sądowego ustalenia faktów, czy za ich działaniem - nie mającym pokrycia ani w dokumentach ani w innych dowodach - oprócz złej woli nie stoją także wrogie Polsce inspiracje.

Posmakujcie sobie sztafaż stylistyczny, Były oficer LWP niewiadomego stopnia wojskowego owija sie biało-czewoną flagą. Chyba nikt nie zbrukał flagi bardziej od niego.

Sekunduje mu dzielny prawnik antykorporacyjny, Tomasz Parol.

Proszę nie zapominać, że akcję łowienia duszyczek prawicowych zaczęli zupełnie anoniomowo i gdyby nie wpisy ujawniające ich tożsamość na blogu, który właśnie czytacie, pozostaliby anonimowi. Kto chce może prześledzić w moich wpisach początki inicjatywy politycznej pod parasolem forum blogerskiego Nowy Ekran i jej zadziwiające kulisy ekonomiczno-własnościowe.

Dość powiedzieć, że właścicielką firmy administrującej Nowy Ekran zrobiono na początek 87-letnią starszą panią. Tomasz Parol tak to usprawiedliwiał kiedyś:

Ten epizod ze starszą panią związany jest tylko z wielkim procesem Opara vs. PeKaO SA. Jeśli walczysz z bankiem o 300 mln nie możesz sie podkładać. Bank może zawsze wydać bankowy tytuł wykonawczy i napuścić komornika jeszcze podczas procesu. To abecadło dla każdego biznesmena i prawnika.

Teraz zmienia legendę operacyjną:

Wiesz jak to było z OK-KO? Zwyczajnie, tworzylismy serwis którego losów nie znalismy. Ja byłem jak najlepszej myśli ale Ryszard ostrożnie oceniał szanse i zakładał spore ryzyko, że projekt może nie wyjść. NE nie mógł działać w próżni a tylko jedna spółka OK-KO miała taki zakres działalności, że mogła byc formalnym właścicielem i administratorem portalu.

Ach, Ryszard Opara przechodził ulicą i napatoczyła się akurat spólka Ok-ko z 87-letnią staruszką i zakresem działalności, więc użył jej do rozruchu Nowego Ekranu.

Ale dla prawicy można zrobić wszystko, z prawicą nic. Pisałem już kiedyś o głupocie prawicowej, głupocie skutkiującej kolejnymi niepowodzeniami i braniem zasłużonego lania. Prawica rozwija dumnie sztandary i potyka się o własne sznurówki. Nie potrafią, podobnie jak w linkowanym przykładzie, zadbać o przestrzeganie prostych formalności. I dzieki Bogu.

Z dumnych planów wprowadzenia Ryszarda Opary do senatu i prawicowych głupków do Sejmu nic sie nie udało. Może czytaliście? Jeśli nie, to krótka rekapitulacja zdarzeń:

Akcji wyborczej Nowego Ekranu, tej wielomilionowej rzeszy "unikalnych wejść" udało się zebrać 1079 (bodaj) popisów poparcia dla listy wyborczej. Ludzie lubią oglądać małpy w zoologu ale niekoniecznie wybierają je do parlamentu. Teraz rozdzierają szaty, składają protesty, będą się pieniaczyć aż do Strasburga, ale nic nie ukryje faktu - poparcie dla siły politycznej Nowy Ekran nie przekracza 1079 osób w całej Polsce. Bogu dzięki.

Pozazdrościli organizatorom MN sukcesu i postanowili zorganizować własną imprezę. Frekwencja w porywach wyniosła 300 osób, mimo zapowiedzianego darmowego koncertu i sprzedazy książki firmowanej przez gwiazdy portalu. Tyle, że nawet imprezy nie potrafią zgłosić pod odpowiednim szyldem, prawnik Tomasz Parol nie doczytał paragrafów, grozi mu niewielka grzywna za niedopełnienie formalności i już rośnie nam kolejny prawicowy męczennik za prawdę i ojczyznę. Będzie sie pieniaczył całą drogę do Strasburga.

A ja mówię - Bogu dzięki. Bogu dzięki, że nie znajdą się w Sejmie, dzięki, że nie potrafią się zjednoczyć, nie potrafią przeczytać prostego regulaminu, że wciąż się potykają i przewracają i że dawać w papę mogą jedynie wirtualnie.

 PS: Ja tu sobie skrobię diagnozę zjawiska, które siebie na wyrost określa prawicą, a tymczasem na czołowce S24 pjawia się już drugi tekst nawołujący do rękoczynów. Blogerka Eska tak pięknie potwiedza mój wpis, łącznie z aktywnością w Nowym Ekranie.

http://eska.salon24.pl/374097,gdybym-byla-anna-fotyga

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka