Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
4361
BLOG

Szwedzi mają dość multi-kulti

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 90

 Wydaje się, że nawet cierpliwa tolerancja Szwedów ma swoje nieprzekraczalne granice. Owszem, zdarzało się, sarkali, zdarzało się agresywne milczenie, pałętali się gdzieś po obrzeżach patrioci prawdziwi Szwedzi, ale właściwie po raz pierwszy zetknąłem się z tak otwartym buntem przeciwko terrorowi politycznej poprawności.Okazuje się, że tolerancja kończy się tam, gdzie imigranci narzucają swoje plemienne obyczaje większościowej populacji. Wtedy większość działa sprawnie, szybko i nieubłaganie.

Oto jakiś czas temu zostałem poproszony przez znajomego kamienicznika. Kamienicznik to taka licentia poetica, prosił mnie jeden z zarządców nieruchomości jednej z większych spółek giełdowych wyspecjalizowanych w mieszkaniach czynszowych. Prośba dotyczyła pisma skierowanego do jednej z grup etnicznych akurat dość bogato reprezentowanych w jednej z odleglejszych dzielnic Sztokholmu.

Zarządca chciał abym pomógł w sformułowaniu kilku prostych zasad skierowanych do lokatorów, a przedstawianych do podpisu razem z kontraktem na wynajem:

Oto one:

Jestem świadom, że obowiązują mnie zasady dotyczące odnoszenia się do sąsiadów i zachowania porządku w powierzonym mi mieszkaniu. Jestem również świadomy, że szwedzkie obyczaje mogą się różnić od obyczajów w mojej ojczyźnie. Jeśli nie będę przestrzegał obowiązujących zasad i spowoduję skargi na moje zachowanie do właściciela nieruchomości mogę stracić prawo do mieszkania i zostać zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy szkód /…/. 

Następujące zasady obowiązują w Szwecji i zobowiązuję się ich przestrzegać:

  1. W Szwecji rozmowy w miejscach publicznych, poza mieszkaniem, prowadzone są cicho lub normalnym tonem. Nie krzyczy się na schodach. Nie krzyczy się do siebie. Nie rozmawia się podniesionym tonem na parkingu i w innych publicznych miejscach. Nie krzyczy się z otwartego okna do osób na zewnątrz. Nie rozmawia się głośno na balkonie.
  2. W Szwecji nie jest przyjęte gromadzenie się w pobliżu domu. Może to być uznane za podejrzane lub groźne.
  3. W pobliżu domu należy prowadzić samochód ostrożnie i uważnie. Przestrzegaj zasad parkowania, nie parkuj w strefie zawracania lub pod prąd.
  4. Cisza nocna obowiązuje w godzinach 22.00 do 06.00. Nie należy głośno rozmawiać, puszczać głośnej muzyki, słuchać telewizji na pełny regulator, trzaskać drzwiami itp.
  5. Bądź uprzejmy i miły dla sąsiadów.

To są niesłychanie ostre sformułowania, nasycone zimną emocją. Widać wyraźnie, że lokatorzy z tej akurat grupy etnicznej zaleźli wszystkim za skórę – zarządcom i sąsiadom. I moje doświadczenie mówi mi, że zastrzeżenia mają silne podstawy.

Każda grupa etniczna przywozi ze sobą własne obyczaje. Po jakimś czasie ulegają one powolnej przemianie, utemperowaniu i dostosowaniu do zasad kraju osiedlenia. Każda – oprócz jednej.

Nie będzie mi jakiś głupi Szwed, Arab, asfalt, ciapaty, makaroniarz, żabojad, Grek, Turek, Rusek, Szwab mówił jak mam postępować. Zakazy są po to by je obchodzić a zasady mam gdzieś.

Gdy na liście lokatorów domu, który mamy remontować, widzę polskie nazwiska zaczynam zastanawiać się, co też tym razem rodacy zmalowali i w jaki sposób uprzykrzają życie innym?

Hm, pobierają zasiłek socjalny i mieszkaniowy, a mieszkanie wynajmują 6 polskim robotnikom budowlanym po 3 500 koron od łóżka? Z tego da się całkiem przyzwoicie żyć. A może mieszkanie czynszowe przebudowali wedle własnego smaku nie pytając o zgodę? Rodacy wykazują niesłychane talenty techniczne i potrafią wszystko – zerwać podłogi i położyć panele, przesunąć ściany działowe i z garderoby zrobić pokój lub odwrotnie. Mistrzem był domowy monter instalacji elektrycznych, który własnego przemysłu skonstruowaną rozdzielnię umieścił pod zlewem i podłączył do niej nieprzesadnie izolowane kabelki (pojedyncze, sztukowane, niewymiarowe) od halogenów podsufitowych. Nienawidzi mnie do dzisiaj, po tym jak elektryk wszedł do mieszkania, poprzecinał instalację tak, by nie dało się jej już w żaden sposób połączyć na nowo i wyszedł.

Polacy źle się integrują. Owszem, ci z którymi mam do czynienia na co dzień pracują, bo przyjechali tu w tym celu – ale to koniec integracji. Po pięciu-sześciu latach legalnego pobytu nie znają często ani słowa po szwedzku (angielskiego też nie znają), większość z nich nie potrafi porozumieć się w najprostszych sprawach.  Pomagam im jak mogę w koniecznych kontaktach urzędowych, ale są i tacy, którzy po sześciu latach nie mają obowiązkowego numeru ewidencyjnego (personnummer – odpowiednik Pesela), nie są zarejestrowanie w tutejszej Kasie Chorych, nie składają deklaracji podatkowych, mimo że tracą w ten sposób dziesiątki tysięcy koron za odpisy, które im się z różnych podstaw należą.

Ot, taki Lesio, geniusz żabki hydraulicznej, wybrał się onegdaj na ryby. Wstawał tak nieszczęśliwie, że prawą ręką oparł się o kant puszki z rosówkami, przecinając sobie cztery palce robocze ze ścięgnami włącznie. Od pięciu lat w Szwecji, miał nieważny już numer tymczasowy i nie był zarejestrowany w Kasie Chorych. Leczył się w Polsce, poszły na to wszystkie oszczędności, około 100 000 koron. Mimo, że upłynął rok nie poszedł jeszcze starać się o zwrot wydatków – a totalitarne państwo szwedzkie jest bardzo wyrozumiałe i nawet przydzieliłoby mu osobistego tłumacza i Anioła Stróża, by przeprowadził go bezpiecznie przez zasadzki szwedzkiej biurokracji i pomogło na wszelkie sposoby. 

Polacy źle się integrują, żyją we własnym bąblu etnicznym, żyją bardziej w Polsce, niż tutaj. Rites de passage, chrzciny, komunie, śluby i wesela a zapewne za jakiś czas i pogrzeby mają miejsce w Polsce, bo przecież tutaj są tylko tymczasowo, na pięć, dziesięć, dwadzieścia lat. Chyba tylko Somalijczycy z Rinkeby integrują się gorzej.

A tymczasem czytam sobie głębokie analizy polskich publicystów o klęsce multi-kulti na Zachodzie. Nie ma żadnej klęski, nie ma wybuchów nietolerancji, czasami tylko zirytowany zarządca domów czynszowych wyśle lokatorom pismo jak powyżej, które w starannym, filologicznym tłumaczeniu na polski-polski brzmi przecież:

Zamknijcie wreszcie, do kurwy, wasze pijackie polskie ryje. Wasi sąsiedzi chcą spokoju i mają was dosyć.

W cyklu śpiewające dziewczyny lat osiemdziesiątych kolej przyszła na niezapomnianą Cyndi Lauper:

Piąteczek

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo