Dwie gadzinówki
Dwie gadzinówki
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
2415
BLOG

Warszawska Gazeta czyli prasa gadzinowa w wolnej Polsce

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Rozmaitości Obserwuj notkę 32

Na kilka miniut przed zamknięciem, stoisko z prasą. Żadnych innych gazet już nie nie ma, tylko te dwa stosy, po kllkadziesiąt egzemplarzy w każdym. Spod "Warszawskiej Gazety" wystaje jeszcze kilka egzemplarzy "Naszego Dziennika". A, schowali, ukryli. Przypominam sobie narzekania bywalców S24 jak to muszą wczesnym rankiem wyruszać na polowanie za GP, bo reżimowi siepacze zabraniają dystrybucji i dla wszystkich łaknących wolnego słowa nie wystarcza, jak to zaprzyjaźniony kioskarz w ramach małego sabotażu przykrywa egzemplarzem Gazety Polskiej Wyborczą, jak to sami bohatersko poświęcają się ekonomicznie gupując po dwa egzemplarze, jeden dla siebie, rodziny i przyjaciół, drugi dla leminga. Tymczasem w centrum handlowym Wola-Park bije nieustanna i obfita krynica prawdy, starczy dla wszystkich, nawet dla późnego bojownika z juntą Jaruzelskiego. Co zresztą każe nam zweryfikować dość jednostronnie podawane w S24 do wierzenia przez Tomasza Sakiewicza płaksiwe i jednocześnie napastliwe opisy jego walki z "Ruchem" o wolność słowa dla GP.

Moją uwagę przejęła jednak znana mi wczeniej jedynie ze słyszenia "Warszawska Gazeta".  Z dziewiczym zainteresowaniem zacząłem przeglądać numer, natrafiając na znajome nicki i nazwiska. Kogo tam nie ma - jest Mirosław Kokoszkiewicz, jest Krzysztof Osiejuk, jest Rekontra i kilka innych, też chyba produkujących się obecnie lub dawniej w S24. Po chwili zaprzestałem przeglądania, bo to co w S24 występuje w pewnym rozcieńczeniu, zresztą akurat omijam nicki pisujące w WG, tam objawia się w silnym, smrodliwym koncentracie. Poczułem wręcz fizyczną odrazę. 

Swojego czasu miałem okazję studiować zszywki Nowego Kuriera Warszawskiego, gazety wydawanej w okupowanej Warszawie, a której głównym zadaniem było szerzenie proniemieckiej i antypolskiej propagandy. To nie była gazeta niemiecka, to była gazeta inspirowana i opłacana przez okupanta, ale artykuły i informacje w niej zawarte, a nawet jakieś powieści w odcinkach tworzone były przez Polaków. Przez Polaków i dobrowolnie, z przekonania. Ani Skiwskiego, ani Burdeckiego, ani pomniejszych kolaborantów nikt do wylewania jadów nie zmuszał. Otóż w "Warszawskiej Gazecie" odnalazłem spetryfikowany, zachowany jakby w stanie nienaruszonym styl i do pewnego stopnia treści, które znałem z NKW. Ta sama rozczulająca się nad sobą i jednocześnie kąsająca nienawiść, ten sam lekko zatęchły, ciężkawy i grafomański język, pokrewieństwo zwrotów i słownictwa. Podobieństwa dopełniał bogaty zestaw notek i artykułów antysemickich, zdawałoby się, żywcem przeniesionych o 70 lat, z tym samym sposobem argumentacji i z tą samą zapiekłą, sączącą truciznę wrogością.

Proszę mnie źle nie zrozumieć - nie porównuję Osiejuka czy Kokoszkiewicza ze Skiwskim i Burdeckim, Skiwski był swego czasu jednym z nadających ton debacie intelektualistów Międzywojnia, Burdecki autorem popularnych powieści sc-fi, Kokos z Toyahem to dwóch niewiele znaczących poza ścisłym kręgiem wielbicieli grafomanów, ale łaczy ich wszystkich jedno - poczucie niedocenienia, przekonanie o własnej wyższości i przeznaczeniu do wyższych celów. I jeszcze jedno ich łączy - nie ma takiego draństwa, którego by nie napisali lub uczynili przeciwko Polsce.

I tak sobie myślę - gdyby któyś z wrogów Polski chciał stworzyć pismo zohydzające Polskę i Polaków to stworzyłby właśnie Warszawską Gazetę i powołał do jej tworzenia właśnie tych autorów z S24.

W tej gadzinówce pisują i swoimi nazwiskami ją firmują:

Krzysztof Baliński

Jadwiga Chmielowska

Stanisław Srokowski

Marcin Hałaś

Zygmunt Korus

Magda Figurska

Mirosław Kokoszkiewicz

Andrzej Leja

Katarzyna Mazur

Krzysztof Osiejuk

Rekontra

Grzegorz Wszołek

Aldona Zaorska

To dla informacji, byście wiedzieli z kim macie do czynienia. 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości