Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
828
BLOG

Sens Bożego Narodzenia bezstronnym okiem ateisty

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 101

Dziobam sobie w S24 po krótkiej nieobecności spowodowanej odwiedzinami w Udręczonej. Bieda tam, panie, taka, że miejsca na parkingu już znaleźć nie można. Ludzi na benzynę nie stać, więc unieruchomione i bezczynne samochody tarasują każdy wolny skrawek chodnika, trawnika i wszystkie parkingi przed centrami handlowymi. No a w tych centrach handlowych jest obowiązkowo Empik i dramat gotowy. Po pierwsze wiadomo, że Empik to postkomunistczny złóg, który w zasadzie należałoby wyrugować z przestrzeni publicznej. Niewinny skrót Empik tłumaczy się na Kluby Międzynarodowej Prasy i Książki a sprzedawano tam, o zgrozo:  przede wszystkim prasę polską oraz pochodzącą z głównych krajów bloku wschodniego, przede wszystkim ZSRR. Do placówek KMPiK na bieżąco dostarczano więc m.in. Prawdę, Izwiestija, Rudé právo czy też jedyną polskojęzyczną radziecką gazetę codzienną Czerwony Sztandar.

Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że w pierwszym KMPiK przy pl. Unii Lubelskiej na przełomie lat 50. i 60. XX w. funkcję dyrektora sieci pełniła Helena Michnik. I oczywiście, że bywałem tam w owych czasach, podczytywałem różne zachodnie nowinki i tym samym infekowałem się.

No i teraz mamy wytłumaczenie, dlaczego Empik promuje się za pomocą piosenkarza Nergala i autorki tekstów kabaretowych Czubaszek. Czuć, czuć zapach siarki i stopa żadnego przyzwoitego katolika nigdy więcej już tam nie postanie. Co prawda mam swoje podejrzenia, umocnione lekturą wpisów w S24, że żaden przyzwoity katolik żadnych książek nie czyta i bez tego, w związku z czym Empik już dzisiaj mogłyby pochłonąć czeluści piekielne.

No to Empik mamy z głowy.

Innym wielkim zmartwieniem katolika jest, że nie wszystkie sieci handlowe używają w swojej reklamie zwrotu "Święta Bożego Narodzenia", stosując rózne niskoprocentowe namiastki w rodzaju np słowa "Święta", "Zakupy przedświąteczne" lub nawet bardzo źle się kojarzącego "Te Dni". I tutaj to ja mam już poważny problem. Bo w zasadzie, czytając teksty kanoniczne ojców Kościoła, można by odnieść wrażenie, że reklamowanie działalności handlowej Bożym Narodzeniem jest herezją, zbrukaniem i powinno być surowo zabronione. W jakiś sposób ma to związek i z przykazaniem - jak to leciało -  nie będziesz imienia mojego używał nadaremno, bo ci taki łomot spuszczę, że popamiętasz ruski miesiąc? I również z przepędzeniem handlarzy ze świątyni, to taki kawałek z Nowego Testamentu, jakbyście nie wiedzieli. Więc o co ten żal?

I wreszcie ostatni z dylematów zaprzątających umysły naszych wierzących braci - czy ateista może w ten czas Bożonarodzeniowy oddawać się czynnościom liturgicznym katolickim, jak to obżarstwo i pijaństwo bez umiaru, czy jest owo pijaństwo i obżarstwo zarezerwowane jedynie dla katolików? Postawiony przed tym dylematem poszłem na kompromis i co prawda z uciech stołu korzystałem obficie, alem do kieliszka ani razu nie zaglądnął. Teraz zaś męczy mnie pytanie, czy tym samym nie za dużo sobie pozwoliłem, czy też, wręcz przeciwnie, niedostatecznie  Te Dni  uhonorowałem?

Z drugiej jednak strony z pozycji ateisty mogę wykazać pewne zadowolenie z postępu, jaki się dokonał w spojrzeniu katolickim na niewierzącego bliźniego i dylemat  powiesić go, czy ściąć  zastąpiony został hamletycznym pytaniem czy ateiście wypada? Co by jednak nie mówić wolę spotkania z postępowymi katolikami. I z całą odpowiedzialnością mogę odpowiedzieć na dręczące ich wątpliwości: jak najbardziej wypada. Ateista to z definicji osobnik za nic mający wszelkie świętości, gotów swoją obecnością pokalać tak ważne dla katolików obcowanie ze śledziem w oleju i kapustą z grzybami. Ba, nie cofnie się nawet przed świętokradczym obdarzaniem swych katolickich bliźnich prezentami choinkowymi. Chyba jednak ta tolerancja posunęła się zbyt daleko?

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo