Pewnie bym się nie ruszył, ostatecznie tutaj gdzie mieszkam nie biegają hordy owsiakowców i nie terroryzują mieszkańców swymi puszkami. Musiałem więc pofatygować się do banku - dysponuję polskim kontem, żeby aktywnie i świadomie, z własnego wyboru dokonać wpłaty.
Przekonali mnie Rosemann, Beem.Deep, ale i nieznani mi bliżej Sołtys czy Piętaszek i ich wierni komentatiorzy. Muszę z przykrością stwierdzić, że najwięcej przyczynili się zajadli hejterzy spod wpisu Rosemanna, ale to nie powinno mnie z drugiej strony dziwić, o większość z tych wykolejeńców jest u mnie od dawna wykluczona. A przecież nie chciałbym upodobnić się w niczym do wykluczonych z mojego bloga?
Przekonały mnie również wyliczenia pewnego blogera, którym sąd w Złotoryi dał wiarę i uznał za prawdę, jakoby WOŚP dawał na cele statutowe jedynie ułamek zebranych pieniędzy, resztę defraudując. Wyliczenia te zostały dość skutecznie skorygowane przez innych blogerów i teraz już dla każdego, nawet dla zawodowych hejterów jest jasne, że ponad 90% zebranych pieniędzy idzie na cele statutowe. W każdym razie argument ten umarł i został pogrzebion, bo już się nie pojawia w dyskusji. I to by było na tyle o dowodzie prawdy przeprowadzonym przez sędziego Misiaka w Złotoryi i o wiarygodności faktów prezentowanych przez blogera.
Przekonały mnie zatrważające wieści od dochodach Jerzego Owsiaka i jego żony, dochodach z pracy na rzecz Fundacji WOŚP. No bo tyle to jednak potrafi wyciągnąć polski hudraulik w Szwecji - przyznaję jednak, że o wysokich kwalifikacjach i zatrudniony w stabilnej firmie.
Moja wpłata ma zapewne również pewien związek z faktem, że za oknem zapada zimowy zmrok, niby styczeń, a jednak imitacja ostatnich dni grudnia, a drzewa przyprószone są śniegiem, którego zabrakło w Jul, inaczej Gòdë, więc i atmosfera zrobiła się taka skłaniająca do zimowych porywów serca.
God fortsättning
PS. W pierwszym porywie miałem zamiar zobowiązać się do wpłaty 100 zł za każdy tysiąc odwiedzin, ale to by było trochę mało, sądzą ze statysyk bloga.
