Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1179
BLOG

Duda za Kaczyńskiego - czy zostanie Putinem?

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 46

Rozumiem, że cięzko doświadczeni siedmioma latami chudymi zwoleniicy PiS odczuli elektryzujący dreszcz rozkoszy na widok kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Układny, werbalny, swobodny, z reprezentacyjną żona i uroczą córką, odstający o siedem poziomów od wiernych wyrobników w pisowskich sztolniach. A przy tym właśnie taki, jaki powinien być wzorzec polityka z tej uważanej w Polsce za prawą stronę - wierzący, ale nie kruchciany, konserwatywny, ale bez czarnego podniebienia, patriota ale bardziej przez podkreślenie związków ze swoim heimatem, bez pustych tromtadrackich deklaracji, rozwazny, ale o określonych poglądach. Jednym słowem - wybieralny. I piszę to bez żadnej złośliwości, Andrzej Duda robi bardzo dobre wrażenie i zapewne im bliżej będzie wyborów, jeśli będzie prowadził mądrze swoją kampanię to coraz bardziej będzie zagrażał reelekcji Bronisława Komorowskiego, odbierając mu część wyborców antypisowskich.

I zaczęły się już w PiS podskórne ruchy związane z sukcesją po Jarosławie Kaczyńskim. Dopóki sam Prezes nie deklarował się w tym względzie niewielu było odważnych, którzy powiedzieliby o tym głośno. Ale najświeższa wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego jest wyjątkowo, jak na niego jasna, klarowna i zdecydowana, bez niedomówień:

Mam nadzieję, wierzę w to, że Polacy są gotowi na zmianę. Zbliża się też coś, o czym ja muszę mówić nieco ambiwalentnie, ale zbliża się także zmiana pokoleniowa.

http://www.tvp.info/19015112/j-kaczynski-w-tvp-wroclaw-zbliza-sie-zmiana-pokoleniowa-mam-nadzieje-ze-polacy-sa-na-nia-gotowi

To chyba najbardziej wyraźny sygnał jaki Jarosław Kaczyński mógł dać - rozpoczyna sie wyścig - być może o większym ciężarze gatunkowym, niz wybory prezydenckie 2015 - o sukcesję na stanowisku prezesa PiS.

Teraz można zrozumieć namaszczenie Andrzeja Dudy na kandydata w wyborach prezydenckich. Nie chodziło zapewne z początku o wygranie wyborów, tylko o przetestowanie w warunkach bojowych kandydata na najwyższe stanowisko w partii. To jest test wielostronny - sprawności retorycznej (+), rozpoznawalności (na początku -, obecnie +), zdolności pozyskiwania zwolenników poza twardym jądrem, w tym możliwości odebrania PO elektoratu płynnego. Testy, jak sie wydaje, przebiegają bardziej niż pomyślnie, gdyby Andrzej Duda finiszując w kampanii wyborczej doprowadził do drugiej tury entuzjazm dla pomazańca wśród zwolenników PiS nie miałby granic. Gdyby jednak wygrał wybory, czego chyba nie było w planach, to PiS znalazłby sie w kłopotach, z obecnym przywódcą szykującym sie do odejścia i bez godnego następcy - to tak na marginesie, będą mieli co w najbliższych tygodniach roztrząsac politolodzy i znawcy w S24.

Gnuśniejąca w samozadowoleniu PO, nie mająca z kim przegrać, słaba, bo przejściowa premier Kopacz, zmęczenie społeczeństwa ośmioletnimi rządami jednej partii - to wszystko jest kapitałem startowym ewentualnego nowego prezesa. To wcale nie mało. Jeśli doliczyć wkład własny wniesiony przez Andrzeja Dudę - młodość, energię, brak wad (ale i zalet) Jarosława Kaczyńskiego, które odstręczają od niego płynny elektorat wszystko, byle nie PiS, partia może patrzeć ufnie w przyszłość.

Ale jednak chciałbym nieco przygasić entuzjazm kilkoma prawdami, które osłabiają pozycję Andrzeja Dudy. Przede wszystkim - zupełny prawie brak zaprawy bojowej w codziennej działalności politycznej. Tutaj bliżej mu do innej kandydatki prezydenckiej, Magdy Ogórek, niż do któregokolwiek z ewentualnych konkurentów do sukcesji spośród najbliższego otoczenia Prezesa. Po drugie - brak zaplecza politycznego w aparacie partyjnym. Jak Andrzej Duda radziłby sobie z dyscyplinowaniem niesfornych książąt i baronów nie bardzo wiadomo, bo nigdy nie miał do czynienia z tym jądrem pracy politycznej, w której mistrzem jest Jarosław Kaczyński, który przecież jednak musiał pogodzić sie z serią spektakularnych zdrad najbliższych współpracowników o przerośniętych ego.

Ogólna zasadą w polityce jest płodozmian. Tak sie bowiem składa, że po silnym autorytecie przychodzi słaby następca, zwłaszcza, jeśli został namaszczony przez poprzednika. Tak się dzieje obecnie w PO, tak się działo w SLD po odejściu Leszka Millera. Klasycznym przykładem jest degrengolada Partii Konserwatywnej po rezygnacji Margaret Thatcher - bo w swoim otoczeniu tolerowała jedynie krasnoludków. W otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego nie ma polityka na miarę przywódcy partii i stąd zapewne poszukiwanie następcy poza ścisłym kierownictwem. Ale kandydat z zewnątrz zawsze będzie miał te wyżej wymienione przeze mnie braki doświadczenia i umiejętności i jeśli nie posiadł zdolności trzymania zespołu twardą ręką i sprawnego zarządzania współpracownikami o silnych ambicjach to będzie narażony na intrygi, podchody, niesubordynację i spadek efektywności.

Jarsoław Kaczyński wybierając - bo nie ulega wątpliwości, że to on był demiurgiem lub rabim Loewem - na swojego następcę Andrzeja Dudę wiele ryzykuje. Ale podobnie postąpił w swoim czasie Borys Jeltsin, wybierając zupełnie anonimowego polityka prowincjonalnego, nieznanego szerzej Władimira Putina. I okazało sie, że był to wybór - z pozycji interesów Rosji patrząc - dobry. A Putin miał mniej do zaoferowania u początków swojej władzy niz ma Andzrej Duda.

Więc może odchodzący w cień Jarosław Kaczyński dał jednak dowód, że potrafi dostrzec właściwe kwalifikacje.

PS. Prezes nie wytrzymał długo w swoim postanowieniu wymiany pokoleniowej:

Czy Pana wycofanie się z czynnego życia politycznego w ostatnim czasie świadczy o chęci przekazania władzy w partii?

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka