Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
625
BLOG

Andrzej Duda, czyli w normalnym kraju

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 9

Widać coś takiego jest w polskiej atmosferze, że po kilku dniach oddychania nią człowiek, jakby od niechcenia - a przecież się zarzekał, że on nigdy, przenigdy - zaczyna myśleć tym najbardziej zgranym szablonem polskiej dyskusji politycznej: bo w normalnym kraju, to...

Obejrzałem więc wywiad z kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą. Po co ja to nieszczęsny zrobiłem, ojojoj, mogłem wyciągnąć któryś z kryminałów z rozpakowanej właśnie biblioteki i oddać się słodkiej lekturze, albo zrobić coś pożytecznego z prowizorką i chaosem ze wszystkich stron napierającymi na mnie.

http://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/dzis-wieczorem/wideo/04052015/19647208#

Widzę, że dzielne brygady poparcia kandydata Dudy już się szykują z widłami maszerować na siedzibę TVP (dziwny budynek na ulicy biskupa Woronicza), inni lżą dziennikarkę najgorszymi słowy, wyzywając ją od prostytutek. Gratuluję kandydatowi zwolenników.

O co poszło? O to co w normalnym kraju jest codziennością. To nie jest tak, że w dojrzałych demokracjach (kolejny szablon myślowy, którym ignoranci wymachują jak maczugą) nie ma partii populistycznych, obiecujących wszystko za darmo, zmniejszone podatki i zwiększone wydatki. Ale żądna z tych partii nie pretenduje na poważnie do objęcia władzy i wprowadzania w życie swoich pomysłów. Gdzieś tam w centrum są dwie poważne, nudne partie, które debatują na podstawie ekspertyz (a, kandydat Duda nie potrafił powołać się na żadne ekspertyzy - o, jaka szkoda) o podniesieniu podatków o 2% i zwiększeniu wydatków o 10 miliardów lub odwrotnie. Wtedy przedstawiciel partii konseratywnej pyta z krzywym uśmieszkiem - a skąd weźmiecie na to pieniądze? - a przedstawiciel partii socjaldemokratycznej odpowiada - podniesiemy podatki dla najbogatszych - i już w tej samej chwili rozumie, że jego partia przegrała wybory, bo ci najbogatsi to między innymi elita robotnicza, a oni nie lubią jak im urocze wille w uroczych okolicach obkładają podatkiem katastralnym.

Noale są też partie populistyczne, jakaś skrajna lewica, jacyś zieloni, i jeśli wynik wyborów tak zdecyduje stają się członkami koalicji rządzącej, a wtedy większość społeczeństwa nastawia się na przetrwanie tych najbliższych 4-5 lat do nastęnych wyborów.

No więc żadne z tych populistycznych partii nie śmiga nawet w pobliżu 30% poparcia z możliwością wygrania wyborów - chyba, że jesteśmy w Grecji.

Więc dziennikarka Beata Tadla zapytała kandydata Andrzeja Dudę o to skąd ten zdobędzie środki na realizację swoich obietnic i przedstawiła swoje ekspertyzy, te ekspertyzy, których kandydat zapomniał wykuć na blachę, bo ich nigdy na oczy nie widział, z których wynikało, że koszt reform wyniósłby 250 miliardów zł w ciągu prezydenckiej, pięcioletniej kadencji. Na tym, moi drodzy, polegało jej niebywałe chamstwo, że zapytała kandydata w jaki sposóbb obciąży nakładami swoich wyborców, by zrealizować nierealne/kosztowne obietnice. Cios był poniżej pasa, udawała podstępnie, że bierze Dudę na poważnie.

Wyszło z Dudy, że on nigdy nie uprawiał rzeczywistej polityki i pytania były dla niego abstrakcją. Kandydatura go przerasta. Na nic zdadzą się wysiłki sztabu, skoro kandydatowi brak doświadczenia w kuchni politycznej.

Noale za kandydatem Dudą czają się jeszcze bardziej egzotyczni kandydaci, piosenkarz Kukiz czy pani od historii Magda Ogórek.

Sami tego chcieliście.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka