Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
573
BLOG

Referenda? Tak i Nie

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 9

 Dwa tematy dominowały w minionej kampanii wyborczej. Piewszy to wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), mający w zamierzeniu jakoby umożliwić rozbicie zabetonowanej sceny politycznej i partiokracji, oraz wprowadzić świeże siły, spoza istniejących organizacji, do polityki. Pomysł został zweryfikowany w czasie niedawnych wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii i rezultat jest jednoznaczny - żaden z oczekiwanych efektów świeżości się nie pojawił, wręcz przeciwnie, można wskazać na wiele negatywnych skutków  działania JOW, znanych zresztą od dawna, w tym koncentrację władzy w ręku wygrywającej partii, nawet jeśli w zamyśle kandydaci występują we własnym imieniu, koncentracja mandatów w dwóch dominujących partiach, marginalizacja dużej części wyborców mniejszych partii a tym samym wykluczenie z realnej debaty politycznej odbywającej się w Parlamencie głosów alternatywnych. Do pozytywów można zaliczyć ewentualną łatwość tworzenia rządzącej większości, bez potrzeby uciekania się do rozwiązań koalicyjnych i szantażu partii marginalnych, stabilność i kontynuację linii politycznych. Ale zmiana i świeżość? Pah.

Drugim tematem to oddanie inicjatywy politycznej obywatelom w ramach referendów. I znów, na pierwszy rzut oka inicjatywa wydaje się być ze wszech miar słuszna. No bo kto by na przykład nie chciał przeprowadzenia zarzuconego w swoim czasie pod naciskiem episkopatu pomysłu referendum aborcyjnego (http://historia.focus.pl/polska/aborcja-w-polsce-niemoralny-kompromis-1142), referendum w sprawie posyłania sześciolatków do szkoły, referendum w sprawie wieku emerytalnego, referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, wyjścia z UE, wprowadzenia euro czy o czym tam jeszcze dyskutuje się na osiedlowych bazarkach i w kolejce do lekarza pierwszego kontaktu, czyli tam, gdzie dystrybuowana jest informacja i urabiana opinia publiczna? Kto by tam myślał o występujących komplikacjach, niejednoznaczności wyników, zawłaszczeniu instrumentu referendalnego przez partie polityczne, bo tylko one posiadają siły i środki, by referenda inicjować lub co gorsza przez organizacje powoływane ad hoc, o niejasnych powiązaniach, głoszących łatwe i chwytliwe hasła populistyczne (chrońmy życie ludzkie, chrońmy nasze dzieci, chrońmy nasze emerytury, chrońmy polską ziemię) i przerzucające ciężar implementacji zwycięskiego wyniku na Sejm i rząd. Wreszcie oczekiwanie, że referendum pozwoli zdjąć z agendy problemy sporne, dzielące społeczeństwo rozstrzygając je raz na zawsze może okazać się płonne, gdy jasne się stanie, że:

a) wyniku nie da się wprowadzić w życie.

b) strona przegrana nie zaakceptuje wyniku, ale będzie dalej prowadzić podważającą rezultat agitację.

c) przy najbliższej okazji i zmianie nastrojów opinii publicznej będzie powoływane referednum odwołujące wynik poprzedniego.

W Szwecji instrument referendum wpisany jest w ustawę zasadniczą Regeringsformen (O Sposobie Rządów). Referenda pełnią jedynie formę doradczą i nie zobowiązują polityków do wprowadzenia ich wyników w życie. Odbywają się z rzadka, zwłaszcza w sytuacji, gdy pewne podstawowe pytania dzielą opinię publiczną wyjątkowo głęboko, powodując równie głębokie podziały wewnętrzne w partiach politycznych i grożąc tym samym zablokowaniem pracy parlamentu. Tutaj referendum spełnia również swoją rolę uspokojenia emocji i wyciszenia ogólnonarodowej dyskusji.

Do tej pory, w czasie niespełna 100 lat, w Szwecji przerpowadzono 6 referendów w sprawach swojego czasu wyjątkowo zapalnych.

Pierwszym było referenum w sprawie wprowadzenia pełnego zakazu handlu alkoholem. Mimo że badania opinii publicznej wskazywały na niewielką przewagę zwolenników prohibicji to rezultat dał przewagę jej przeciwnikom. Być może szalę zwycięstwa przeważył żartobliwy plakat wykonany przez Alberta Engströma z dynamicznym hasłem Kräftor Kräva Dessa Drycker(Raki wymagają tych napojów), odwołujący się do tradycyjnego wrześniowego Święta Rakowego, w trakcie którego spożywa się istotne ilości snapsów i śpiewa skoczne kurdesze. W wyniku referendum pomysł prohibicji zarzucono, utrzymano natomiast istniejące aż do roku 1955 racjonowanie alkoholu "na kartki".

Kolejne referendum przyniosło natomiast druzgocące zwycięstwo zwolenników istniejącego stanu rzeczy, niezgadzających sie na wprowadzenie w Szwecji ruchu prawostronnego. Co nie na wiele się zdało, oddaliło jedynie w czasie zmianę, bo ruch prawostronny został wprowadzony decyzją riksdagu (parlamentu) 3 września 1967, po 40 latach (!) debat i ogólnonarodowych dyskusji. Ciekawe, że nim wprowadzono zmianę dokładnie zostały policzone jej koszty, ocenione na 600 milionów ówczesnych koron, a dotyczące np przebudowy pojazdów w ruchu zawodowym - autobusów i ciężarówek, dróg, torów tramwajowych (w Sztokholmie zlikwidowano tramwaje, bo oceniono koszty dostosowania na zbyt wysokie), sygnalizacji itp. Koszty reformy zostały pokryte przez nałożenie specjalnego podatku od pojazdów drogowych. Nie spełniły się również obawy, że wprowadzenie ruchu prawostronnego spowoduje większą ilość wypadków - wręcz przeciwnie, liczba wypadków i ofiar śmiertelnych zmniejszyła się, a to z powodu, że wiele samochodów było i tak przystosowane do ruchu prawostronnego (kierownica z lewej).

Kolejne referendum pokazało, jak łatwo jest manipulować rezultatem gdy dotyczy on kwestii nieco bardziej skomplikowanych. Dotyczyło ono wprowadzenia powszechnego systemu emerytalnego i z różnych powodów dało do wyboru trzy alternatywy. Alternatywa na tak, forsowana przez socjaldemokratów i popierana przez związki zawodowe zdobyła największą liczbę głosów, ale nie absolutną większość. Głosy prawicy podzieliły sie na dwie linie, w zasadzie niewiele różńiące się od siebie - przyczyną było uczestnictwo partii chłopskiej centerpartiet w wieloletniej koalicji z socjaldemokratami, zerwanej zresztą na skutek kwestii emerytalnej, i jej niechęć do tzw partii mieszczańskich, konserwatystów i ludowców. Na skutek braku współnej linii prawicy socjaldmokraci przeforsowali wprowadzenie reformy emerytalnej na warunkach lewicy.

Brak zgody między partiami mieszczańskimi, głębokie podziały w samej partii socjaldemokratycznej, podzielone społeczeństwo, spowodowały, że decyzję o referendum w sprawie przyszłości energii atomowej popierały wszystkie partie parlamentarne, które chciały mieć problem z głowy. Bezpośrednim starterem była katastrofa amerykańskiej elektrowni atomowej Three Mile Island w Harrisburgu w 1979. I znowu, z przyczyn wewnątrzpartyjnych pojawiły się trzy alternatywy, każda zresztą przewidująca likwidację istniejących elektrowni atomowych, różniące się jedynie tempem i okresem. Żadna z alternatyw nie uzyskała absolutnej większości, forsowana przez socjaldemokratów i liberalną partię ludową Folkpartiet alternatywa 2 uzyskała nieco ponad 39% i przewidywała zamknięcie wszystkich elektrowni atomowych w nieokreślonym bliżej czasie, niewiele mniej uzyskała alternatywa 3 zobowiązująca do likwidacji energii atomowej w ciągu 10 lat. Parlament uznał, że zwyciężyła alternatywa 2 i ustalił okres przewidziany na odejście od stosowania energii atomowej na 30 lat - w roku 2010 miały być zamknięte ostatnie elektrownie. I co? I nic, energetyka jądrowa ma się w najlepsze, a rezultaty zarówno referendum jak i decyzji parlamentu pokryte są milczeniem. Trudno zresztą, by decyzja podjęta przez wyborców, z krórych większość już nie żyje obowiązywała nowe pokolenia, które w podejmowaniu tej decyzji nie mogły brać udziału, bo nie było ich na świecie lub nie miały wówczas prawa głosu, czyli wszystkich młodszych niż 53 lata.

Podobnie dzielącą społeczeństwo szwedzkie była kwestia uczestnictwa w Unii Europejskiej. Od chwili powołania instytucji-poprzedniczek UE Szwecja postawiła się w roli neutralnego, zewnęrznego obserwatora procesu integracji europejskiej. Nieuczestnictwo w procesie integracji było jednym z kamieni węgielnych powojennej orientacji ideologicznej Szwecji. Zmiana nastawienia wymagała porzucenia tych założeń ideologicznych przez dominującą w polityce szwedzkiej socjaldemokrację, w której narastało zrozumienie, że wyniosła izolacja szkodzi szwedzkim interesom, w tym gospodarczym. Wbudowane w szwedzką mentalność podziały były bardzo głębokie i rezultat referendum nie był do ostatnich chwil pewien. Rozgoryczenie strony przegrywającej groziło wręcz przez pewien okres rozpadem partii, i przyczyniło się do utrwalenia się popularności Zielonych jak i pogrobowców Komunsitów, Partii Lewicy. Uzyskali oni rewanż w referendum na temat wprowadzenia euro, gdzie uzyskali, ku rozczarowaniu związków zawodowych i przemysłu wyrażne zwycięstwo. Oczywiście, że w wyniku długotrwałej zmiany nastrojów społecznych referendum zostanie powtórzone, ale jak na razie nic tego nie zapowiada. Wręcz przeciwnie, ostatnie zawirowania na rynkach walutowych i politycznie umotywowana słabość projektu euro skłaniają Szwedów do jeszcze gorętszych uczuć do waluty narodowej. Szwedzka korona (podobnie jak złotówka) wyszła umocniona z kryzysu, a opinia publiczna jeszcze silniej popiera jej zachowanie. Według sondaży z grudnia 2011 ponad 87% Szwedów chce zachowania korony w dającej się przewidywać przyszłości. Nawet, jeśli oznaczałoby to, że muszą dopłacać do różnicy kursów walutowych na wakacjach w taniej Grecji. Uważają widać, że stać ich na to.

 

Tabela referendów szwedzkich. Linki odsyłają do artkułów w szwedzkiej wikipedii.

Temat Data Wynik Frewencja
Prohibicja 27 sierpnia 1922 Tak 49,0 %, Nie 51,0 % 55,1 %
Ruch prawostronny 16 października 1955 Nie 82,9 %, Tak 15,5 %, Czyste1,6 % 53,2 %
Emerytury 13 października 1957 Alt 1: 45,8 %, Alt 2: 15,0 %, Alt 3: 35,3 %, Czyste 3,9 % 72,4 %
Energia atomowa 23 marca 1980 Alt 1: 18,9 %, Alt 2: 39,1 %, Alt 3: 38,7 %, Czyste 3,3 % 75,6 %
Członkostwo w UE 13 listopada 1994 Tak 52,3 %, Nie 46,8 %, Czyste 0,9 % 83,3 %
Wprowadzenie euro 14 września 2003 Nie 55,9 %, Tak 42,0 %, Czyste 2,1 % 82,6 %

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka