Daję tutaj, bo nie potrafię wkleić do komentarza, a Julka Palmer mie znerwowała pogardą dla tradycji i dobrego obyczaju
Daję tutaj, bo nie potrafię wkleić do komentarza, a Julka Palmer mie znerwowała pogardą dla tradycji i dobrego obyczaju
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
901
BLOG

A może by tak referendum w sprawie małżeństw tej samej płci?

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 111

W Polsce jutro II tura wyborów prezydenckich. Sondaże opublikowane przed nastaniem ciszy wyborczej wskazują na niewielką przewagę jednego z kandydatów, ale różnica w poparciu jest tak nieznaczna, że nikt nie może z całą pewnością wskazać zwycięzcy. Ja mam swoją prywatną opinię na ten temat, ale z ostrożności zachowam ją dla siebie. Co albowiem wolno niektórym, dla innych bywa niezdrowe.

Tymczasem w innym, bardzo katolickim kraju, właśnie trwa podliczanie wyników referendum. I mimo że oficjalnych wyników jeszcze nie ma, to rezultaty exit polls (to znaczy ankiety po wyjściu z lokali wyborczych z pytaniem "na co/na kogo głosowałeś) zdają się przesądzać sprawę. Irlandczycy masywnie oddali głos na "tak" dla małżeństw tej samej płci. Przewaga głosów na "tak" nad głosami na "nie" to 2:1, czyli 62% za i 37% przeciw po obliczeniu 60% głosów.

Przeciwnicy przegrali sromotnie, mimo włączenia się w kampanię przedreferendalną irlandzkich biskupów. Z tego zresztą co wiemy nie było pełnej jedności w Kościele irlandzkim, wielu księży wyłamało się z dyscypliny, głosząc odmienny pogląd.

W obliczu przegranej irlandzki episkopat zapowiada przewartościowanie dotychczasowej postawy (czego można by życzyć i polskim biskupom):

It will be interesting to see whether the referendum result will lead to the "wake up" call that Archbishop of Dublin Diarmuid Martin was now required. Speaking to RTÉ earlier, Martin, who never came across as a particularly enthusiastic No voter, said "this is a social revolution... the church has a huge task in front of it get its message across to young people ... The church needs to do a reality check.” (Kościół potrzebuje nawiązać kontakt z rzeczywistością)

http://liveblog.irishtimes.com/635f85be44/LIVE-The-counts---Ireland-decides/

Irlandia to nie Polska, tradycja tolerancji dla homoseksualistów jest tam stosunkowo świeżej daty, penalizacja kontaktów tej samej płci została zniesiona bodaj 20 lat temu, gdy tymczasem w Polsce tego rodzaju kontakty nie były nigdy penalizowane po odzyskaniu wolności.

Niestety, ten dobry start w nowoczesność po odzyskaniu wolności - warto tutaj przypomnieć również wprowadzone prawo wyborcze dla kobiet, co nie było w roku 1919 wcale tak powszechne w Europie - został z rozmaitych przyczyn zaprzepaszczony i odmrożona po latach okupacji i komunizmu demokracja polska przygląda się przemianom mentalności z pozycji ciury i ciemnogrodu. Zamiast dyskusji i otwartości mamy rechot publicystów w rodzaju Rafała Ziemkiewicza, Łukasza Warzechy i Marka Magierowskiego, mamy występy polityków jak Jarosława Gowina, sędziów Sądu Najwyższego, a nad cuchnącym bajorem unosi się Duch Święty upostaciowany w Konferencji Episkopatu.

Coś niedobrego dzieje się z Polską pod kuratelą konfesjonalnych strażników moralności.

Ale skoro w katolickiej Irlandii się udało, to może by tak spróbować i w Polsce?

Temat rozszerzenia dopuszczalności referendów miał poczesne miejsce w czasie zakończonej właśnie kampanii wyborczej, jedno referendum zostało zainicjowane przez urzędującego prezydenta - mam tu własne zdanie, ale zachowam je w ramach ciszy wyborczej dla siebie - ale tematów do referendów znajdzie się więcej.

Tutaj kilka uwag do samej instytucji referendum, bo konstytucyjne warunki określające dozwolone i niedozwolone tematy, jak i skutkowanie referendów w postaci aktów prawnych budzą moje wątpliwości.

Po pierwsze rozsądne wydaje się ogłaszanie referendów o mocy jedynie konsultacyjnej, bez bezpośredniego przełożenia na akty prawne. To znaczy, wynik referendum powinien (choć nie musiałby) skutkować odpowiednią inicjatywą ustawodawczą, ale wynik ten nie byłby w żaden sposób wiążący dla Sejmu. Ta ostrożność wynika z istniejących i uznanych trudności w bezpośrednim, praktycznym stosowaniu wyników referendów Zobacz mój wcześniejszy wpis http://tekstykanoniczne.salon24.pl/646385,referenda-tak-i-nie.

Po drugie żaden temat nie powinien być wykluczony, tak jak to jest w chwili obecnej. To naród jest suwerenem i nie może być w związku z tym nałożonych ograniczenień na wyrażanie woli narodu. Jeśli konstytucja takie ograniczenia nakłada, to jest to naruszeniem suwerenności narodu i powinno być zniesione. Ergo - to konstytucję należy zmienić, nie naród.

Z uwzględnieniem powyższych uwag - uważam, że powinna zawiązać się grupa inicjatywna do przeprowadzenia referendum w sprawie prawnego rozwiązania problemu związków jednopłciowych.

Że co, że Polacy nie dojrzeli to podjęcia takiej decyzji? Nie wiem, nikt tego tak naprawdę nie wie, jaki byłby skutek intensywnej przedreferendalnej kampanii informacyjnej.

A potem można by sie zastanowić nad kolejnymi tematami:

1. In vitro.

2. Zarzuconego w swoim czasie pod naciskiem episkopatu referendum aborcyjnego.

3. Rozdziału państwa i Kościoła. Skutecznego! rozdziału państwa i Kościoła, zakazu praktyk religijnych w okolicznościach oficjalnych (żadnego pokropku klap kanalizacyjnych)

4. Opodatkowanie majątku, dochodów Kościoła, i dochodów księży.

5.Referendum emerytalne: likwidacja przywilejów emerytalnych mundurowych i kościelnych, likwidacja KRUS.

6. Finansowanie Kościoła przez zdeklarowane składki, tzw "podatek kościelny" (nie jest w rzeczywistości podatkiem!).

Jak wam się podoba?

A tu dla jednych, albo dla drugich, antycypacja jutrzejszego dnia:

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo