Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1743
BLOG

Prymas Stefan Wyszyński przyjaźnił się z gejem

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Nim polski Kościół dostał się w łapy humanistów*

Prymas Wyszyński nie lubił humanizmu.  Z drugiej strony przyjaźnił się z Jerzym Zawieyskim, który przez 36 lat pozostawał w przykładnym, wiernym, katolickim, nieformalnym małżeństwie gejowskim. Więc jak widać polski Kościół Katolicki nie zawsze miał obłęd na punkcie gejów.

No, nie sięgnę już po zbiorek pism Wyszyńskiego, w którym rozprawiał się z humanizmem. Książka zaginęła gdzieś w trakcie przeprowadzek, albo komuś dobrze leżała w rece. Wydana przez któreś z wydawnictw emigracyjnych była dla mnie pewnego rodzaju potwierdzeniem wszystkich moich uprzedzeń w stosunku do Kościoła. Ton był ostry, potepiający, odrzucający. Żadnych nowomodnych idei o dialogu, gdy Adam Michnik postulował dialog, Wyszyńskiemu dialog nie był potrzebny. Albo ukorzenie się albo odrzucenie. Katolicyzm totalny, żadnej platformy zrozumienia z ateistami np. Ekumenizm w wydaniu katolickim zasadzał sie na ultimatum: albo uznacie zwierzchnictwo Kościołą Katolickiego, albo nie mamy o czym gadać, przy czym w stosunku do prawosławia ton był nieco łagodniejszy niż w stosunku do protestantów. Wiarołomstwo i schizma zapoczątkowana przez Martina Lutra były żywą raną, nie zostały ani zapomniane, ani przebaczone.

A jednak, co z dzisiejszej perspektywy wydaje sie zupełnie niemożliwe - gej, nawrócony katolik i oschły prymas byli przyjaciółmi.

Owszem, podobno Zawieyski nie pojawiał się publicznie ze swoim partnerem życiowym, Stanisławem Trębaczkiewczem. Ale ich związek nie był tajemnicą dla najbliższych przyjaciół. A tak się składało, że najbliższymi przyjaciółmi Jerzego Zawieyskiego byli albo katoliccy intelektualiści tamtych czasów, albo duchowni. Był więc przyjacielem Stefan Wyszyński, był zaprzyjaźniony z księdzem Janem Zieją, nieoficjalnym kapelanem opozycji prlowskiej. We wspólnym domu Zawieyskiego i Trębaczkiewicza bywała choćby Maria Dąbrowska. Zresztą, do Kalwarii Zebrzydowskiej, do klasztoru bernardynów jeździli wspólnie, więc nie jest prawdą, że związek swój aż tak bardzo ukrywali.

Tak pisał Zawieyski:

Dziś 30 rocznica przyjaźni ze Stasiem! Wielkie wzruszenie, że to tyle lat, całe skomplikowane dzieje. Dotrwaliśmy do dziś w głębokiej wspólnocie wewnętrznej, przywiązaniu i przyjaźni najgłębszej. Staś to dzieło mojego życia. Ale i ja zawdzięczam mu wiele, tak wiele, że nie da się tego wyrazić. Przed trzydziestu laty Staś był nauczycielem wiejskim, dziś jest profesorem uniwersytetu. Ja byłem wówczas początkującym, nikomu nie znanym pisarzem. Obaj doszliśmy do realizacji dążeń naszego życia. Obaj w tym pomagaliśmy sobie nawzajem. I tak już będzie do śmierci. Ta przyjaźń jest czymś niezwykłym, rzadkim i pozostała nieskalana w swoich najgłębszych uczuciach.

Stanisław Trębaczkiewicz był więc profesorem uniwersytetu. Dokładniej KUL - Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Widać w owych czasach uniwersytetowi z "katolicki" w nazwie to nie przeszkadzało, że jeden z jego wykładowców pozostaje w nieformalnym małżeństwie gejowskim. I jest profesorem pedagogiki. Dzisiaj nie wiem, czy na Zawieyskiego i Trębaczkiewicza nie rzuciliby sie katoliccy intelektualiści w rodzaju redaktora Terlikowskiego czy księdza Oko, nie zadenuncjonowali publicznie w jednej z tych katolickich, hm, publikacji w rodzaju Fronda.pl  i rozszarpali na strzępy.

No, a Zawieyski z kolei był posłem jedynej reprezentacji politycznej polskich katolików w Sejmie, w Kole Poselskim "Znak", z cichym błogosławieństwem ówczesnych władz kościelnych. I nie przeszkadzało.

Zawieyski i Trębaczkiewicz pochowani zostali we wspólnym grobie na cmentarzu zakładowym w Laskach przy Ośrodku dla Niewidomych, prowadzonym przez siostry franciszkanki.

Może Wyszyński i był oschłym, nietolerancyjnym, reakcyjnym katolem. Ale od praktykowanego prywatnie humanizmu się nie wywinie i nie wytłumaczy.

Więcej na blogu: http://mylilefeluke.blogspot.co.uk/2013/01/wielcy-i-niezapomniani-katolicka-para.html

*Nawiązanie do fragmentu wspomnień Nadieżdy Mandelasztam: „Nie wiedziałem, że trafiliśmy w łapy humanistów” - powiedział Osip Mandelsztam zimą 37/38 roku, czytając w gazecie inwektywy pod adresem Jagody, który miał rzekomo urządzać sanatoria zamiast łagrów.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo