Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
730
BLOG

Polski Kościół zrywa Konkordat

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 14

Pisałem o tym ostatnio kilkakrotnie, ale nie dość powtarzania, gdy sytuacja jest dynamiczna, a Kościół w akcie politycznego triumfalizmu przesuwa granice swoich wpływów politycznych daleko poza limes przyzwoitości. No, apelowanie o przyzwoitość do instytucji takiej jak Kościół polski mija się z celem, nie przypominam sobie, by jakikolwiek podobny apel został przez Kościół wysłuchany i z pokorą przyjęty do wiadomości. Więc może z innej strony - postępowanie Kościoła wykracza daleko poza zakres stosunków ułożonych przez Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską.

O Konkordat Kościół walczył od chwili ustanowienia na powrót ładu demokratycznego w Polsce. Powołując się na przedwojenny Konkordat z roku 1925 starał się o unormowanie wzajemnych stosunków na podobnych co w II Rzeczypospolitej zasadach.  Wykorzystując zgromadzony w latach PRL olbrzymi kapitał zaufania społecznego - jako jedyna wówczas instytucja niezależna i opierająca się reżimowi - doprowadził do przyjęcia Konkordatu w roku 1993 i jego ratyfikacji pięć lat później. 

W Sejmie idea przyjęcia Konkordatu miała przygniatające poparcie, przeciwna była mu tylko reprezentacja poselska wywodząca się z prlowskiej partii komunistycznej, przeobrażonej w SLD. Nie pamiętam nawet, czy wśród sejmowych przeciwników Konkordatu znalazł się jakikolwiek reprezentant dawnej opozycji demokratycznej. Ironią losu Konkordat został ostatecznie podpisany i mógł wejść w życie dzięki prezydentowi wywodzącemu się ze struktur PZPR, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który liczył na poparcie Kościoła w staraniach o członkostwo w UE - projekcie jego życia.

Konkordat to dość dziwny dokument międzynarodowy - daje daleko idące uprawnienia i przywileje róznego rodzaju jednej ze stron, nakładając obowiązki i ograniczenia na drugą. Ta nierównowaga widoczna jest w każdym z zapisów Konkordatu dotyczącym swobody działania Kościoła. Długa jest litania zwrotów w rodzaju "Rzeczpospolita Polska/Państwo zapewnia, umożliwia, gwarantuje, podejmuje się" itp. nie uświadczysz podobnych sformułowań ani zobowiązań drugiej strony. Gwarancje wolności Kościoła są, zdałoby się, nieograniczone, jurysdykcja kościelna obejmuje również osoby niewierzące, jak choćby te, starające się o wyjście z Kościoła i poddawane, za zgodą państwa, artykułowaną w rozstrzygnięciach administracyjnych, upokarzającym procedurom apostazji. I w innych dziedzinach państwo oddaje pole jurysdykcji wyznaniowej, jak np w sprawach dotyczących prawa pracy, wymieniając dni wolne w Konkordacie, tym samym odbierając sobie prawo jednostronnej korekty (Artykuł 9). Również w dziedzinie prawa rodzinnego państwo oddaje swoje uprawnienia, ze szkodą dla obywateli, Kościołowi

Artkuł 10

2. Przygotowanie do zawarcia małżeństwa kanonicznego obejmuje pouczenie nupturientów o nierozerwalności małżeństwa kanonicznego oraz o przepisach prawa polskiego dotyczących skutków małżeństwa.

3. Orzekanie o ważności małżeństwa kanonicznego, a także w innych sprawach małżeńskich przewidzianych w prawie kanonicznym, należy do wyłącznej kompetencji władzy kościelnej.

Nie, bynajmniej nie jestem wrogiem wolności sumienia, ani nie domagam się zniesienia odpowiedniego zapisu Konstytucji RP, ale Konkordat idzie dużo dalej. Kilka przykładów wycofania się państwa ze swoich prerogatyw podałem powyżej, ale jest ich w tej umowie międzynarodowej znacznie więcej.

Jedynym ograniczeniem nadmiernych ambicji Kościoła jest w zasadzie tekst artykułu 1:

 

Artykuł 1

Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są — każde w swej dziedzinie — niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego.

Nie miejsce tu na omawianie całej treści Konkordatu, chciałem jedynie zilustrować wybranymi przykładami ogólną tendencję tego dokumentu, można się z nim zapoznać pod poniższym linkiem:

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/konkordat_rp.html

W ostatnim czasie Kościół rozpoczął intensywną kampanię propagandową. Początkowo wydawało się, że ma ona na celu jedynie przykrycie pewnych niekorzystnych dla Kościoła wydarzeń i niezręcznych wypowiedzi najwyższych władz Kościoła. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że albo cel został zamierzony już na samym początku, albo sukces kampanii i brak oporu na coraz bardziej stanowcze postulaty strony kościelnej uświadomił biskupom, że moge przesunąć swoje pozycje dużo dalej. Państwo rezygnowało z obrony zasady neutralności, wycofywało się krok za krokiem, próby obrony zasady rozdziału państwa i Kościoła brzmiały słabo i nieprzekonująco, utwierdzając Kościół w przekonaniu, że może domagać się więcej i więcej - zupełnie bezkarnie. 

Na słabość protestów władz państwowych wpływ miały najpierw wybory prezydenckie, a obecnie dezintegracja obozu rządowego w obliczu, jak się wydaje, nieuniknionej przegranej w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Wietrząca sukces opozycja nie ma żadnych zachamowań w zawiązywaniu sojuszu z Kościołem, zachamowań nie ma i sam kościół, udostępniając miejsca poświęcone na trybuny agitacji partyjnej, udostępniając Jasną Górę na trybunę dla przywódcy opozycji, szykującego się do sprawowania władzy zza kurtyny. Dla podkreślenia wagi sojuszu biskupi przybrani w skromne szaty liturgiczne zgrupowali sie, niczym tło i grecki chór za plecami Jarosława Kaczyńskiego, dając mu symbolicznie poparcie tak silne, jak w historii demokratycznej Polski nie miał żaden przywódca partyjny.

Polski Kościół zrywa Konkordat

 

Nowowybrany prezydent nie zaniedbuje żadnej okazji do ostentacyjnej bytności w kościołach i na kościelnych uroczystościach - być może z wewnętrznego przekonania, być może spłacając dług polityczny, być może w ramach akcji wspomagania macierzystej partii w kampanii wyborczej i zjednywania jej poparcia episkopatu. Pokłon prezydenta przed ołtarzem, udokumentowany przez obiektywy zaproszonych fotoreporterów ma również znaczenie symboliczne - oznacza rezygnację z suwerenności stanowiska prezydenckiego i podporządkowanie się woli czynnika zewnętrznego w stosunku do państwa.

Uczestnictwo episkopatu w konwencjach partyjnych tej jednej partii było symboliczną i praktyczną demonstracją i uświadomieniem Polakom, że biskupi unieważniają treść artykułu 1 Konkordatu.

Obecnie teoretyczne uzasadnienie tego aktu zerwania umowy, do ratyfikacji której swego czasu polscy biskupi tak usilnie dążyli, podaje biskup Depo w swoim politycznym przemówieniu w dzień Wojska Polskiego. Nie bezpośrednio co prawda, jedynie cytując a to Wyszyńskiego, a to Jana Pawła II.

Abp W. Depo: Dziś chrześcijanin musi bronić nie tylko wiary, ale także rozumu:

Oto kluczowy cytat z przmówienia:

Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński mówił 3 września 1970 roku: „Myślenie, które nas zobowiązuje w Polsce ochrzczonej - nie pozwala nam na rozdzielanie spraw Kościoła i Narodu, jak gdyby życie Narodu nic nas nie obchodziło. /.../ zadanie zlecone naszemu Narodowi, który kieruje się motywami religijnymi, a nie tylko politycznymi, który odwołuje się do mocy religijnych i wierzy w skuteczność działania Bożego na rzecz ładu i sprawiedliwości w dziejach Narodu…

To chyba wystarczająca deklaracja zamiarów stanowiska biskupów w sprawie ograniczającego ich swobodę artykułu 1 Konkordatu. Ten artykuł od dziś jest jednostronnie zawieszony.

Czy Episkopat więc przygotowuje grunt pod formalne przejęcie nadwładzy i nadrządów, coś w rodzaju Katolickiej Rady Strażników Rewolucji? Nie wydaje się to konieczne. Mając władzę nad nowowybranym prezydentem i zapewnienia przywódcy opozycji, że "głos Kościoła zostanie wysłuchany" przez naznaczoną na stanowisko premiera Beatę Szydło, Kościół może czuć się ukontentowany i bezpieczny. Jego głos, jego życzenia i zalecenia będą spełniane bez zwłoki i oporu.

Żeby potem nie było, że nikt nie przestrzegał.

Nieszczęsna Polska.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka