Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1021
BLOG

Dorota Kania czyli idole niepokornych

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Dziwnie sobie ta polska "prawica" dobiera idoli.

Jeszcze nie przebrzmiały echa afery Sumlińskiego, tak wynoszonego za ksiązki o rzekomych związkach prezydenta Komorowskiego z tajnymi słuzbami. Tymczasem jedyną prawdą okazało się, że Sumliński to mitoman, grafoman i plagiator. Plagiaty, na których budował swoje zmyślenia zostały skrupulatnie wykazane. Nie, nie chodzi o to, że Sumliński poprawiał sobie styl "pożyczkami" od innych autorów. Chodzi o to, że brał od autorów powieści kryminalnych wątki i "fakty" i przedstawiał je jako wyniki swojego "śledztwa". Że tak długo mógł chodzić w glorii niepokornego i niezłomnego głosiciela prawdy wynika z pewnej prawidłowości - takiej mianowicie, że normalsi nie czytali Sumlińskiego, czytelnicy zaś Sumlińskiego mają lektury dość specyficzne, niszowe i nie wychylają się do świata realnego, w obawie, że ich postrzeganie rzeczywistości zostałoby zaburzone, jeśli nie zburzone. A przecież tak wytrwale walczą o utrzymanie spójności swoich urojeń i spisków. Aż wreszcie zupełnym przypadkiem jakaś książka Sumlińskiego wpadła w ręce tłumacza kryminałów Chandlera, który odkrył w niej pokaźne fragmenty swoich tłumaczeń. Wtedy ruszyła lawina, coraz to ktoś odnajdywał w zmyśleniach Sumlińskiego a to MacLeana, a to Stiega Larssona. Cudownie, jak opis szwedzkiego miasteczka Hedestad nadał się na zmyślone kulisy Ustki. To potrafi docenić jedynie ktoś, kto miał okazję porównać szwedzkie pierwowzory z Ustką. Okazało się, że to co prawica brała za ujawnienia było zmyśleniem od początku do końca, a twarde dowody wylęgły się jedynie w głowach autora i czytelników, bo w książce nie było ani jednego dokumentu. Powtarzam - ani jednego dokumentu na potwierdzenie dyfamacji, dużo natomiast opisów rzekomych spotkań z anonimowymi byłymi pracownikami służb, z których nic nie wynikało.

Teraz dowiadujemy sie, że zapadł wyrok w sprawie Doroty D'Arc polskiej prawicy - Doroty Kani. Autorki w tandemie z Jerzym Targalskim (i jakimś trzecim, którego nazwiska nie potrafię zapamiętać, zdaje się, że od zbierania dokumentacji) serii książek demaskujących resortowe, semickie, partyjne pochodzenie osób z róznych niemiłych tejże moherowej prawicy środowisk. Nic to, że w tonie sensacyjnym ogłaszane są rewelacje, jak to 12-letni Ryszard Petru był wychowywany pod okiem GRU, nic to, że Dorota Kania celowo lub przez głupotę zarzuca Jackowi  Zakowskiemu związki z WSW i tajnymi słuzbami. Związki polegały na tym, że odbył przepisową służbę wojskową w Szkole Oficerów Łączności w Zegrzu pod Warszawą i był inwigiowany z powodu swej działalności, w czasach, gdy trzeba było wykazać się odwagą.

Nieprawomocny, jak na razie, wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu (w zawieszeniu, bo sąd uznał Kanię za "osobę niezdemoralizowaną" i rokującą poprawę) co prawda zapadł już w lipcu zeszłego roku, ale przepadł wówczas bez echa. Dopiero teraz, gdy na dniach (25 stycznia) Dorota Kania złożyła apelację, napisała o rozstrzygnięciu Gazeta Wyborcza. Uzasadnienie jest druzgocące dla Doroty Kani, choć nie zawiera niczego, o czym nie bylibyśmy informowani. W przeciwieństwie do zmyśleń Sumlińskiego i insynuacji Doroty Kani wyrok opiera się na solidnych faktach i świadectwach, między innymi zeznaniach obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. 

Sąd uznał za udowodnione ponad wszelką wątpliwość, że Dorota Kania wyłudziła od bliskich Marka Dochnala, podejrzanego o korupcję i przebywającego w areszcie lobbystę, 270 tys. złotych i że powoływała się się na wpływy w rządzącej wówczas partii PiS. Z uzasadnienia wyroku:


Pod koniec 2005 r. zaproponowała Aleksandrze Dochnal transakcję - w zamian za pożyczkę miała użyć wpływów w PiS, ówczesnej partii rządzącej, w celu wpłynięcia na polityków decydujących o losie jej męża, przebywającego od 1,5 roku w areszcie, obiecała, że wpłynie na nich na tyle, że mąż zostanie zwolniony
/.../
Kania cały czas umacniała Aleksandrę Dochnal w przekonaniu o swoim zaangażowaniu w sprawę i szybkim jej załatwieniu (...), pisała artykuły korzystne dla Marka Dochnala oraz zainspirowała Aleksandrę Dochnal do napisania listu do Marii Kaczyńskiej.
/.../
podkreślała, że jest zaprzyjaźniona z Prezydentem RP i jego małżonką, mówiła, że to dzięki Lechowi Kaczyńskiemu jej mąż dostał pracę w urzędzie miasta, że zna dobrze matkę prezydenta, i że ze wszystkimi jest na ty, że posiada numery telefonów do ważnych osób w państwie. Wskazywała na takie szczegóły, że np. Zbigniew Ziobro nie jest lubiany przez Lecha Kaczyńskiego, powoływała się na znajomości z politykami, premierem i szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim, Zbigniewem Wassermannem, Zbigniewem Ziobro i Januszem Kaczmarkiem. Dzięki wpływom oskarżonej sprawa Dochnala została przeniesiona do innej prokuratury, a adwokaci Marka Dochnala zostali przyjęci w Ministerstwie Sprawiedliwości.
 

Dorota Kania: W ostatnim słowie stwierdziła, że "sprawa jest polityczną zemstą i nigdy nie powinna zakończyć się śledztwem i aktem oskarżenia". Przypomniała też, że "wielokrotnie opisywała związki biznesu, służb specjalnych i polityki, partnerów biznesowych Dochnala, ich związki z komunistycznymi służbami PRL i Związku Sowieckiego".

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19578884,wyrok-na-dziennikarke-niepokornych-dorote-kanie-za-wyludzenie.html#ixzz3zCcOLkw2

Metody Doroty Kani podchwycili i politycy rządzącej partii. Oto na dniach Jarosław Gowin, wicepremier w rządzie Betay Szydło powiedział, nawiązując do określeń wprowadzownych do debaty publicznej przez Dorotę Kanię:

 Zna pani takie pojęcie „resortowe wnuki” i „resortowe dzieci”? Dziad Kijowskiego związany był z komunistycznym aparatem represji. Dlatego potwierdzam tezę Jarosława Kaczyńskiego, że istnieje pewien historyczny związek pomiędzy częścią tych, którzy protestują, a środowiskiem [komunistycznym]

Cytat za wpolityce.pl

Proszę zwrócić uwagę na powoływanie się przez Jarosława Gowina na "tezy Jarosława Kaczyńskiego", jakże podobne do rytualnego powływania się na "tezy Włodzimierza Lenina" a wcześniej na "tezy towarzysza Stalina".

W sprawie Doroty Kani nieistotne jest, że według jej własnych kryteriów ona i Jerzy Targalski uznani byliby za "resortowe dzieci, ale to, że okazała się pospolitą przestępczynią. Pozwolę sobie nie zgodzić sie z opinią sądu i uznać Dorotę Kanię za osobę głęboko zdemoralizowaną.

I dużo mówi to o tej polskiej niepokornej prawicy, że swój nienawistny obraz rzeczywistości budują na grafomanii, zmyśleniu, plagiacie, insynuacji, potwarzy, kłamstwie, że karmią swoje zatrute umysły każdym owocem z drzewa zła. Tacy właśnie jesteście, moi drodzy: mali, podli, wredni. I wiecie co - wcale tego nie ukrywacie i nie wstydzicie się.

Odrażający, brudni i źli..

 

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka