Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
7050
BLOG

Rozległa katastrofa typu smoleńskiego

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 226

W życiu publicznym, w polityce istnieją systemy zabezpieczeń, marginesy bezpieczeństwa, wczesne ostrzeganie i profesjonalne procedury. Od kilku miesięcy możemy obserwować ich sterowany zza kulis polityki postępujący demontaż.

W piątek wieczorem, to się zawsze zdarza w piątkowe wieczory, już po zakończeniu pracy, gdy jeszcze we wcześnie zapadającym zimowym zmorku i nagłej, rozwijającej się śnieżycy przejeżdżałem przez dzielnicę domków jednorodzinnych, bo lubiłem zmieniać drogę powrotną, dla urozmaicenia, i nim wydostałem się na drogę szybkiego ruchu prowadzącą na północ, na sztokholmską obwodnicę Essingeleden, zadzwonił do mnie jeden z brygadzistów:

- Szefie, rusztowanie chodzi.

- Jak to, chodzi?

- No, odeszło na jakieś pół metra od fasady. I dalej się odchyla.

Zawróciłem w stronę projektu, brygadzista czekał już w holu, razem wjechaliśmy na ostatnie piętro, gdzie powstawały dwa luksusowe mieszkania z rozległym widokiem na odległe suburbia Sztokholmu. W windzie opowiedział mi, że kilku pracowników, już po fajrancie, wyszło na taras okalający najwyższe piętro na papierosa. Mogli przecież zapalić już na ziemi, ale widać chcieli jeszcze podziwiać panoramę miasta. I to oni zauważyli, że z rusztowaniem coś się dzieje. Rusztowanie, po którym jeszcze za dnia chodziłem, przezwyciężając lęk wysokości, odstawało od fasady na pół metra, może więcej, chwiało się i dygotało w podmuchach silnego wiatru. Nie miałem kompetencji, by to profesjonalnie ocenić, ale wyglądało groźnie. Wysoka na ponad 30 metrów konstrukcja mogła zwalić się na nieodległą stację metra, z tragicznymi konsekwencjami. Po chwili pojawił się zaalarmowany przeze mnie z drogi reprezentant firmy, która wznosiła rusztowanie i jego ekipa. Od razu przystąpili do pracy, ostrożnie, ale z pewnością, którą daje doświadczenie i wiedza o postępowaniu w sytuacjach kryzysowych usunęli zagrożenie

Prawdę mówiąc podejrzewałem firmę od rusztowań o karygodne niedbalstwo, ale wewnętrzne śledztwo ustaliło winnych. Ponad wszelką wątpliwość byli to tynkarze, którzy chcieli sobie ułatwić dostęp i poluzowali kotwy mocujące rusztowanie do fasady na dwóch ostatnich kondygnacjach. Nic by sie nie wydarzyło, gdyby wieczorem nie rozpętała się śnieżyca, niesiona wiatrem od południa. Wiatr wbijał się klinem między fasadę a rusztowanie, ochronne płachty z przewiewnej, zabezpieczającej tkaniny przymocowane do metalowych belek stawały się naprężonymi żaglami odchylającymi z coraz większą siłą kruchą i niestabilną, pozbawioną mocowań konstrukcję.

Wiele rodzajów ludzkiej działalności niesie ze sobą większe lub mniejsze ryzyko. By zapobiec wypadkom stosuje się rozliczne systemy zabezpieczeń, systemy ostrzegawcze, wentyle bezpieczeństwa, szkoli personel, ustala procedury i zasady postępowania, wyznacza marginesy bezpieczeństwa. Są systemy dublujące, w szczególnych przypadkach trój- lub poczwórnie dublujące.

System mocowania rusztowań to system z marginesem bezpieczeństwa. Oznacza to, że zapewnia wysoki poziom bezpieczeństwa nie tylko w normalnych warunkach eksploatacji ale również - i wszystko to jest wyliczone - w warunkach ekstremalnych. Pozornie nic groźnego sie nie stanie, gdy się poluzuje kilka kotw. Zbiegiem okoliczności tynkarzom nie chciało się ich na powrót dokręcić przed piątkowym fajrantem, zbiegiem okoliczności wieczorem nadeszła śnieżyca, napędzana wiatrem akurat z południa. Innym, szczęśliwym zbiegiem okoliczności kilku pracowników zauważyło zagrożenie i wszczęło alarm (podejrzewam, że mieli na pieńku z tynkarzami i chcieli się odgryźć, tego rodzaju konflikty nie są czymś niezwyczajnym). 

W czasie tragicznego lotu do Smoleńska systemy ostrzegawcze działały prawidłowo. Zawiodło przestrzeganie procedur - zlekceważenie marginesu bezpieczeństwa i zejście samolotu poniżej krytycznej wysokości, obecność osób nieupoważnionych w kabinie pilotów i narzucanie przez nie tragicznych, nieprofesjonalnych decyzji, zły odczyt instrumentów, zlekceważenie automatycznych ostrzeżeń alarmowych. Jak widać dopiero splot tych czynników doprowadził do katastrofy, gdyby jeden z nich nie wystąpił nic by zapewne się nie stało. Tak zazwyczaj rozumują ryzykanci.

Jedną z właściwości naszego postrzegania są ograniczenia naszych umysłów. Nie dostrzegamy obiektów zbyt małych, ani zbyt dużych, zbyt bliskich lub zbyt odległych. Nie widzimy procesów zachodzących "w oka mgnieniu" ani rozwlekłych, rozłożonych na lata. Ot, nasze zmysły i umysł dostarczają nam informacji i analiz potrzebnych do życia gdzieś na sawannie. Któż z nas nie obserwował rozciągniętych w czasie katastrof osobistych, dziejących się  jak gdyby w zwolnionym tempie, którym można by z powodzeniem zapobiec, gdyby tylko ktoś zareagował uprzedzająco.

W życiu publicznym, w polityce też istnieją systemy zabezpieczeń, marginesy bezpieczeństwa, wczesne ostrzeganie i profesjonalne procedury. 

Od kilku miesięcy możemy obserwować ich sterowany zza kulis polityki postępujący demontaż.

Demokracja w samej rzeczy to system kruchy, niestabilny, łamliwy. Opiera się na porozumieniu obywatelskim i łatwo zakłócić jej działanie. Największym niebezpieczeństwem jest nadużycie władzy przez rządzących. By temu zapobiec wprowadzono wielorakie mechanizmy kontrolne i zabezpieczające.

Takim mechanizmem kontrolnym jest transparentność władzy, prawo do informacji, a instrumentem realizacji są wolne media. Nie, zadaniem mediów nie jest, jak to się niektórym wydaje, wychwalanie rządzących. Wręcz przeciwnie, wśród wielorakich zadań mediów głównym jest wszechstronna informacja obywateli, zarówno na poziomie lokalnym jak i państwowym o wszelkich okolicznościach, które budzić mogą publiczne zainteresowanie. Oczywiste, choć nie dla wszystkich w Polsce, jak widać, że zainteresowania i interesy mogą być różne i przeciwstawne, stąd ważna jest różnorakość mediów. Do głosy dochodzą fakty i opinie irytujące publiczność, czasami nieprzystojne, oburzające, naruszające nasze najświętsze przekonania. To dobrze, gdy tak właśnie się dzieje. Źle się dzieje natomiast, gdy najważniejsze publiczne medium zostaje upaństwowione a podawane przez nie informacje są fryzowane i uładzane, by pasowały sprawującemu władzę ugrupowaniu politycznemu. To tak, jakby wyłączono instrumenty kontrolne - nie tylko społeczeństwu, ale i władzy. Najważniejsze media w Polsce zostały poddane w zarząd i wykonawstwo ludziom entuzjastycznie posłusznym nowym rządom. Kto chciałby poszukiwać rzetelnej i wszechstronnej informacji musi udać się gdzie indziej. Dobrze, że te możliwości jeszcze istnieją.

Doświadczenia ekscesów władzy doprowadziły do przyjęcia zasady trójpodziału władz. Tak jest zdrowiej, gdy żadna siła nie uzyska władzy absolutnej, dającej jej uprawnienia do zarządzania bez kontroli i bez oporu, na mocy kaprysu, iluzji, urojeń, ambicji, emocji i niepełnych informacji. Bolesne doświadczenia z lat 30-tych legły u podstaw wzmocnienia funkcji kontrolnej w postaci Trybunałów Konstytucyjnych. Ich rolą jest zapobieganie uchwalaniu praw nie mających oparcia w konstytucji lub wręcz konstytucję łamiących. Tak więc rolą Trybunału Konstytucyjnego nie jest dawanie poklasku wszystkim pomysłom większości parlamentarnej, ale wręcz przeciwnie - powstrzymywanie przed zbytnim entuzjazmem we wprowadzaniu różnych niebezpiecznych "dobrych zmian". Tak naprawdę nie dowiedzieliśmy się jeszcze co ta "dobra zmiana" ma oznaczać dla życia publicznego, ale już same jej początki wyglądają niepokojąco. Funkcję kontrolną i powstrzymującą przed ekscesami Trybunału wyłączono. Obecnie trwa próba sił - naprzeciw sędziom Trybunału i wspierającej go koalicji najwyższych autorytetów prawnych i publicznych stoi alians rządu, prezydenta i posłusznych mediów państwowych. Alians nie bawi się w niuanse, dyfamuje, obrzuca obelgami TK w całości i poszczególnych jego przedstawicieli. To ważna wskazówka - jeśli zamiast arguemntów merytorycznych jedna ze stron posługuje. się osobistą napaścią, to oznacza to zaróno brak racji jak i podłe, ukryte zamiary.

Wydaje się, że władza obecna jest zdecydowana w poluzowaniu prawnych umocowań daleko poza margines bezpieczeństwa i stosować prawo oszczędnie, zastępując je decyzyjnością lub dość nieprecyzjnym pojęciem woli narodu. W najlepszym razie pojęcie "wola narodu" jest niewiele znaczącym górnolotnym chwytem retorycznym, w najgorszym służy do utajnienia rzeczywistych centrów władzy.

Konstytucja wyraźnie określa organa władzy w Polsce. Są nimi Sejm, prezydent, rząd i sądy powszechne. Wymienia też instytucje kontrolne - Trybunał Konstytucyjny, kontrolujący praworządność ustaw i Trybunał Stanu, kontrolujący osobiste sprawowanie władzy. Wszystkie osoby sprawujące władzę konstytucyjną mogą zostać, w razie nadużyć, postawieniu przed Trybunał Stanu.

Czego żaden konstytucjonalista nie przewidział, że władzę może sprawować organ pozakonstytucyjny, na podstawie własnej woli, nie ograniczony postanowieniami parlamentu ani prawami, postawiony ponad parlament, rząd, prezydenta i sądy, znoszący zasadę trójpodziału władzy, a przed wszytskim omijający bramki kontrolne i nie ponoszący odpowiedzialności konstytucyjnej za swoje decyzje. Ta władza opiera się na bardzo silnej podstawie - ale ma charakter pozaprawny - mianowicie na osobistej odpowiedzialności posłów, premiera, ministrów, prezydenta przed nieograniczoną niczym wolą prezesa partii i jego uprawnieniu do wydawania decyzji personalnych. Jednym swoim skinieniem słowem może przywołać urzędującą premier Beatę Szydło do porządku i zdyscyplinować ją groźbą wymiany na jakąś inną, bardziej uległą mu postać. Prezydent Andrzej Duda nie potrafi samodzielnie korzystać z przysługujących mu szerokich uprawnień, widząc w prezesie partii swojego misztra, swojego sensei. Ministrowie są niczym pionki w tych politycznych szachach bez reguł i zasad, zdani na łaskawość jednego człowieka.

Wygląda na to, że lekceważenie i przekraczanie marginesów bezpieczeństwa  w prowadzonej polityce jest świadomą strategią tego jednoosobowego centrum władzy. W myśl zasady "wóz albo przewóz" luzowane są kolejne zabezpieczenia powstrzymujące wprowadzenie nieznanych bliżej i celowo mętnie zapowiadanych dobrych zmian. Postawieni przed perspektywą postawienia przed Trybunałem Stanu i kompromitacją politycy bywają ostrożni w podejmowaniu decyzji naginających prawo. Tych obaw nie ma prezes partii, nie ryzykuje niczym. Większość parlamentarna pozwala na bezpieczne realizowanie każdego projektu w ramach czteroletniej kadencji, a byc może i w następnych. Okazało się, że składając nierealne lub zabójcze dla budżetu obietnice wyborcz można wygrywać w Polsce wybory i paraliżować opozycję. Prezes nie ma też innych osobistych celów ani potrzeb w życiu poza potrzebą władzy i wypełnieniem, tak jak on to rozumie, woli narodu. Wola narodu i wola prezesa zlały sie wjedno, jest on personifikacją tego narod, tego "najlepszego sortu". Działanie bez zabezpieczeń, mówi doświadczenie, może sie udawać do pewnego punktu, nim szczególny splot okoliczności nie spowoduje nieodwracalnych, katastrofalnych skutów.

Nie wiem, czy przychodzące od przyjaciół Polski komunikaty zaliczyć jeszcze na poczet ostrzeżeń czy są raczej już objawem dziejącej się katastrofy. Mam tu na myśli druzgocący dla władz raport Komisji Weneckiej, słowa krytyki ze strony polityków europejskich i amerykańskich, wreszcie afront w postaci odmowy spotkania prezydenta USA z polskim prezydentem. Jedno jest pewne - Polska traci zdobywany przez ćwierć wieku kapitał uznania i prestiżu. Osiągnięto bardzo wiele, przyczyniły się do tego kolejne ekipy. Być może można było osiągnąć więcej. Ale można też było osiągnąć dużo mniej. A teraz okazuje się, że ciągu kilku miesięcy rezultaty tego wspólnego wysiłku mogły zostać zaprzepaszczone, Polska stała się chorym człowiekiem Europy i Zachodu. Przyglądajcie się bacznie następującym po sobie zdarzeniom, bo układają się w budzący najwyższy niepokój ciąg.

Można się obawiać, że katastrofa wizerunkowa to tylko jedna, pierwsza z nadciągających nad Polskę katastrof. Źle się dzieje.

 

 

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka