Płód. Autor Lennart Nilsson, Cud życia (Livets mirakel)
Płód. Autor Lennart Nilsson, Cud życia (Livets mirakel)
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
4214
BLOG

Brawo feministki

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 217

 

 

Kilkunastu feministkom udało sie to, co nie udaje się wielotysięcznym tłumom zgromadzonym na demonstracjach KOD. Ich cicha akcja wychodzenia z kościołów trafiła zwolenników zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej w sam splot słoneczny i odebrała im impet. Zorkiestrowana kampania nagle się sromotnie załamała, zamiast parcia do przodu jest żałosne wycofywanie się. Teraz niespodziewanie  okazuje się, że słowa Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło z poparciem dla inicjatywy antyaborcyjnej to tylko ich, niewiele znaczące "prywatne opinie" a "rząd nie pracuje nad projektem zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej"

Jeszcze kilka dni temu suweren mówił tak:

"W mojej partii w takich sprawach nie ma dyscypliny. Jeśli dzisiaj mógłbym w tej sprawie coś przewidywać, to jestem przekonany, że ogromna większość klubu, a może wszyscy, poprą tę propozycję" - powiedział prezes PiS. 

Kaczyński był dopytywany czy obecna ustawa regulująca zasady aborcji powinna być zmieniona. "W tych sprawach jako katolik podlegam nauce, którą głoszą biskupi i co do tego nie ma wątpliwości" - powiedział. 

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,91446,19844402,kaczynski-wiekszosc-klubu-pis-poprze-calkowity-zakaz-aborcji.html

Również Beata Szydło była zdecydowanie za zaostrzeniem ustawy:

 Na tym etapie mogę powiedzieć o tym, jaka będzie moja decyzja, natomiast w tej chwili nie mogę rozmawiać o całości projektu ustawy, dlatego że tej ustawy jeszcze nie ma (...). Jeżeli chodzi o moje zdanie, zdanie Beaty Szydło - tak, ja popieram tę inicjatywę - powiedziała.

Jak mówiła, zdaje sobie sprawę z "trudności tej dyskusji". - Byłoby źle, gdyby sprawa tak wrażliwa i na tyle ważna stała się elementem walki politycznej. Bardzo bym życzyła sobie tego i chciałabym, żebyśmy tego uniknęli - powiedziała Szydło.

Premier podkreślała, że ważna jest merytoryczna dyskusja. - Warto, aby wypowiedzieli się na ten temat eksperci - gdyby był głos ekspertów, autorytetów, to jest zawsze ważne. Bo jeżeli zacznie temat być rozpatrywany tylko na płaszczyźnie politycznej (...) boję się, że będzie to front kolejnej walki politycznej - dodała. Jej zdaniem, przy debacie o ochronie życia potrzebny też będzie "rozsądny głos episkopatu".

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19841942,premier-popiera-calkowity-zakaz-aborcji-w-polsce-i-dodaje.html 

Wczoraj, wyraźnie zirytowana wścibskim dopytywaniem się o jej zdanie na teamt inicjatywy biskupów nie chciała już wyrażać swojej "prywatnej opinii":

- Cała ta sprawa jest podsycana z różnych powodów. Jestem zdziwiona takim natężeniem tego tematu. Bo w tej chwili polski rząd nie pracuje absolutnie nad żadnymi zmianami ustawy. Jest inicjatywa obywatelska, o której się mówi - odparła premier.

- A jeżeli mnie pani pyta o moje prywatne zdanie, to w tej chwili nie ma ono żadnego znaczenia. Ja wypowiadałam się do tej pory prywatnie. To są moje prywatne opinie i każdy ma prawo do własnych opinii i rozstrzygania we własnym sumieniu tak ważnych i delikatnych kwestii. Ale nigdzie nie znajdzie pani mojej wypowiedzi oficjalnie jako premiera rządu - dodawała.

- W swojej prywatnej opinii mówiła pani o tym, że jest za całkowitym zakazem aborcji. Także za tym, aby nastolatki rodziły dzieci? - nie dawała za wygraną dziennikarka. - Proszę wybaczyć, ale nie będę tutaj wygłaszać swoich prywatnych opinii- odparła premier.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19864322,szydlo-poparcie-dla-zakazu-aborcji-to-byla-tylko-moja-prywatna.html

Oczywiście pomijam fakt, że premier rządu nie ma prywatnych opinii w sprawach publicznych i politycznych, a taką jest problem aborcji i nacisk biskupów na działania legislacyjne. 

Co się wydarzyło między tymi wypowiedziami? W niedziełę czytany był w kościołach, zapowiadany od jakiegoś czasu, list biskupów w sposób jednoznaczny popierający inicjatywę polityczną "Stop aborcji" i tym samym biskupi, nie po raz pierwszy przecież, włączyli się aktywnie w działania polityczne. Nowością było jedynie to, że tym razem gromki głos biskupów zagłuszyły ciche, dyskretne, kilkunastsekundowe demonstracje w kilku kościołach polskich. Ot, nieliczne grupki kobiet podnosiły się z ław kościelnych gdy zapowiadano odczytanie biskupiego przesłania i spokojnie - o ile nie były zaczepiane - wychodziły, nie lękając się, z kościołów.

Każda dobrze przeprowadzona demonstracja musi mieć coś - jakiś naddatek znaczenia, jakąś wartość symboliczną ponad kwestię praktyczną, która jest tematem demonstracji, jednoczącą uczestników i przeorującą świadomość widzów. Tą wartością symboliczną w tym przypadku była dwuznaczność gestu "wyjścia z kościoła". Jedna warstwa to tych kilka kroków w stronę wyjścia, druga to symboliczne znaczenie "wyjścia z Kościoła", trzecia wreszcie, wizualna, to wyjście z mroku w kierunku światła. Coś co bywało do tej pory czynem dyskretnym, lekko wstydliwym - akt apostazji - został tutaj zaprezentowany publicznie, jako krok naturalny, możliwy, nawet konieczny, jako wybór pozostający do dyspozycji wiernych. Nikt nigdy jeszcze w wolnej Polsce nie upokorzył tak bardzo, tak prostym gestem, biskupów, odmawiając im publicznie racji.

Czytam teraz głosy oburzenia, groźby zgłoszenia do prokuratury. Dobrze, myślę, niech całe to zło, cały hejt zostanie wyeksponowane po raz kolejny.

Podobno akcja feministek była "ustawką" piszą i mówią liczni. To nie był  full spontan, krzyczą przeciwnicy, uczestniczki dogadywały się na facebooku, imiennie. Do tego, o zgrozo, o swojej akcji powiadomiły massmedia, w tym niemieckie. Doprawdy? Jeśli tak, to jak nazwać ustawkę zorkiestrowaną przez biskupów. Była organizacja, było rozpisanie na głosy, była "inicjatywa obywatelska", była akcja polityczna w kościołach, była powiadamianie prasy i bębnienie komunikatami prasowymi. W porównaniu z akcją biskupów  flash mob feministek był zorganizowany środkami jak najbardziej ubogimi - konto na facebooku i osobiste zaangażowanie uczestniczek.

Jeden z uczestników S24 pisze:  W tym tygodniu niemiecka telewizja publiczna ZDF uczestniczyła w bezczeszczeniu przez polskie feministki jednej z warszawskich świątyń, inna domaga się ukarania uczestniczek: 

Dlatego MAM prawo żądać od mojego państwa abym mogła spokojnie uczestniczyć w Mszy Świętej. Nawet w stanie wojennym nie zakłócano Mszy za Ojczyznę. Młodzi ludzie którzy zakłócili wykład Baumanna zostali wyprowadzeni z sali a później skazani - czterech dostało kary aresztu od 20 do 30 dni a dwunastu musiało zapłacić  grzywny w wysokości od tysiąca do pięciu tysięcy złotych

Chcę aby podobnie potraktowano osoby zakłócające Msze - bo do podobnych incydentów doszło także w Krakowie. Macie prawo wyrażać swoje poglądy w mediach i w demonstracjach ulicznych - nie macie prawa podszywać się pod "wiernych" i zakłócać uroczystości religijne

Czy dobrze zrozumiałem - od tej chwili każdy wychodzący z kościoła w trakcie mszy będzie zagrożony karą aresztu i mandatem za zbezczeszczenie świątyni? Dlaczego nie kamienowaniem? A nic o politycznych ambicjach biskupów, o ich listach pasterskich, w których żądają od państwa zmian w prawie, podporządkowania się? Przypominam, że poza oczywistą niestosownością prowadzenia agitacji politycznej w kościołach - nawet, a może właśnie przez biskupów -  takie działania są sprzeczne z zapisami Konkordatu, o który to Konkordat biskupi tak bardzo nalegali w swoim czasie. Konkordat, który nadaje Kościołowi daleko idącą autonomię, ale który mówi wprost o symetrycznej autonomii państwa. Tego zapisu biskupi zdają się nie dostrzegać, tę autonomię państwa wielokrotnie naruszając.

A nasz dawny kolega z S24, Igor Janke porównuje kilkanaście młodych w większości kobiet do... ZOMO:

 3.04

W latach 80. nawet ZOMO nie wchodziło do kościołów. Dziś feministki to robią. Tak się kończy zachodnia cywilizacja.

Mogę tylko powiedzieć, że gdyby feministki pałowały uczestników mszy to byłbym pierwszy, by zaprotestować.

Co do obecności massmediów - ich zadaniem, obowiązkiem jest relacjonowanie wydarzeń. Milcząca demonstracja była takim właśnie wydarzeniem, który powinno być relacjonowane, bo ta cisza zabrzmiała głośniej niż słowa z ambon. Gorzej, doprawdy, gdy massmedia pomijają milczeniem ważne wydarzenia, co możemy obserwować od jakiegoś czasu w publicznej telewizji. Ale to temat na zupełnie inny wpis.

Wreszcie, na koniec - skoro biskupi prowadzą agitację politycznąo zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej w kościołach to właściwym miejscem by na tę agitację godnie i spokojnie odpowiedzieć, miejscem dla demonstrowania poglądów przeciwnych też są kościoły.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka