1500 m2, 75 000 PLN, posadowiony dom. Elektryczność doprowadzona, południowe łagodne zbocze nad łąką. Wygodny dojazd.
1500 m2, 75 000 PLN, posadowiony dom. Elektryczność doprowadzona, południowe łagodne zbocze nad łąką. Wygodny dojazd.
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1407
BLOG

Ustawa o obrocie ziemią - kto zyska, kto straci?

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Gospodarka Obserwuj notkę 12

Władza sprawowana jest jawnie. 

Ciekaw jestem, czy przed wprowadzeniem w życie ustawy o obrocie ziemią jakiś czynnik oficjalny dokonał analizy konsekwencji? To normalna sprawa, że wszelkie istotne zmiany prawodawstwa, zwłaszcza w kwestii tak zasadniczej poddaje się wnikliwej analizie. Jeśli odpowiednia komisja sejmowa lub ministerstwo rolnictwa dokonały takiej analizy to albo jej nie zauważyłem, albo nie była referowana w prasie, albo nie została podana do wiadomości publicznej. To zresztą  od kilku miesięcy stała zasada - analizę konsekwencji nowowprowadzanych ustaw przeprowadza się w zamkniętym gronie, w tajemnicy przed społeczeństwem, również prace przygotowawcze są prowadzone w głebokiej konspiracji by nagle, buch, z piątku na sobotę wprowadzane są do porządku obrad, procedowane w godzinach wieczornych i głosowane o północy, jak w towarzystwie wilkołaków.

Celowości wpowadzania niektórych przepisów możemy się jedynie domyślać, są jednak głęboko, w tajemnicy przed społeczeństwem, przemyślane. Tak jest w przypadku kolejnych - mamy obecnie trzecią próbę - ustaw naprawczych Trybunału Konstytucyjnego. Strona rządowa nie przyzna się do tego oficjalnie, chyba że któryś z polityków PiS cierpiących na chorobę mikfofonową albo kameralną chlapnie coś nierozważnie i przyzna, że nasze domysły były jak najbardziej słuszne, ale kształt kolejnego "kompromisu" wskazuje, że samozwańczy nadzorca Polski, prezes PiS, nie zrezygnował z zamiaru czasowego sparaliżowania działalności Trybunału Konstytucyjnego aż do chwili, gdy, wkrótce już, odejdzie po zakończeniu kadencji jego przewodniczący uważany za główny hamulec "dobrej zmiany" a w składzie TK znajdzie się wystarczająco dużo nowomianowanych przez prezesa sędziów, by TK nie zagrażał już woluntaryzmowi poczynań władzy nadrzędnej.

Od ćwierćwiecza nasila się proces urbanizacji Polski. Rozpoczął się w czasach PRL choć czasami powstrzymywany z jednej strony przez urzędowe ograniczenia meldunkowe np w Warszawie, z drugiej przez stagnację gospodarczą trwającą okresami od połowy lat 70-tych i brak perspektyw, przybrał znacząco na sile w ostatnich latach.

Wieś się wyludnia.

Składa się na to wiele czynników. PRL zakonserwował na ponad 40 lat przedwojenny poziom technologiczny wsi, z koniem jako główną siłą napędową, z przestarzałym parkiem maszynowym, z karłowatymi gospodarstwami, z których od biedy, dorabiając w meście w niewymagających kwalifikacji zawodach, można było się utrzymać. Wieś była biedna, ale cała Polska była biedna.

Nie mam dostępu do szczegółowych danych demograficznych, zresztą nikt nie ma, nawet GUS musi opierać się na szacunkach. Na kształt demograficzny Polski mają wpływ trzy czynniki:

a) spadek przyrostu naturalnego i faktyczna depopulacja

b) ruchy migracyjne ze wsi do miast, inwazja "słoików"

c) migracja zagraniczna. Uważa się, że poza granicami Polski mieszka tymczasowo ponad 2 miliony Polaków z emigracji ostatniego ćwierćwiecza. Mam dla GUSu kwalifikowane przypuszczenie - ogromna większość z tych 2 milionów do Polski nigdy nie wróci na stałe, choć wielu z nich jeszcze samych o tym nie wie i często zarobione zagranicą pieniądze inwstuje początkowo w Polsce - w nowe budynki na wsi lub mieszkanie w mieście, by po kolejnych kilku latach decydować się na ustabilizowanie sytuacji w kraju "tymczasowego" pobytu. Oglądałem to z bliska i jest to dla większości prawidłowość. Nawet emeryci nie za bardzo mają do czego wracać, bo ich dzieci zakorzeniły się w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Skandynawii, a do tego z wiekiem przychodzą choroby, którym nie daje rady polska służba zdrowia. Ja jestem akurat wyjątkiem.

Dodatkowo na kształt demograficzny wsi polskiej ma wpływ wiele czynników ekonomicznych. Dwa główne to:

a) w czasach mojego dzieciństwa można było utrzymać się z niewielkiego, ekonomicznie niewydolnego i w dużej mierze autarkicznego ekstensywnego gospodarstwa niskopowierzchniowego. Sąsiedzi mojej babci, a i jej dzieci, z których czworo pozostało na wsi utrzymywali się, i uważali za względnie bogatych, z gospodarstw nieprzekraczających 10 hektarów. Brak mechanizacji powodował, że taką powierzchnię mogła obrobić jedna rodzina. Dzisiaj 10 ha to gospodarstwo w gruncie rzeczy hobbystyczne, dodatek do przynoszącej główny dochód pracy w mieście. A skoro tak, to co prawda tereny okołomiejskie są dość atrakcyjne i tam przybywa nawet ludności, ale w większym oddaleniu od centrów miejskich kuszącą alternatywą jest

b) migracja do miasta albo emigracja zagranicę za lepszą pracą, wyższym dochodem, wygodniejszym życiem, dostępem do miejskich atrakcji. 

A to w rezultacie oznacza, że są w Polsce okolice, na których istnieje znaczna przewaga podaży ziemi rolniczej nad popytem. To fenomen już nie tylko wyludniającej się "ściany wschodniej" ale dotyczący coraz większych obszarów.

Pierwsi przegrani nowej ustawy to właściciele takich właśnie opuszczonych gospodarstw po rodzicach albo dziadkach. Będzie je teraz dużo trudniej sprzedać za przyzwoitą cenę, skoro obrót ziemi w prywatnych rękach będzie poddany kontroli i mocno ograniczony. Nawet jeśli starą chałupę po dziadkach można będzie przerobić na uroczy dom letni, to sama ziemia będzie leżeć odłogiem, bo nikt jej w weekendy nie będzie obrabiał, wbrew chyba zamierzeniom twórców ustawy. Zresztą, wyobrażam sobie entuzjazm warszawskich nastolatków perspektywą spędzania weekendów i wakacji na wschód od Łosic. To tyle o daczy za miastem.

Istniejąca nierównowaga między podażą a popytem utrzymuje ceny na wystarczająco niskim poziomie, atrakcyjnym dla tych, którzy chcą pozostać na wsi i widzą w niskich cenach szansę na stopniowe powiększanie areału do poziomu dającego przyzwoity dochód odpowiadający wkładowi pracy. Znam takich, przyszywany kuzyn porzucił miejską pracę i powiększa konsekwentnie swoje gospodarstwo zakupami i dzierżawą. Przekładając na warunki całego rolnictwa to była szansa polskiej wsi na modernizację, zwiększenie powierzchni gospodarstw do takiej, jaka daje możliwość efektywne gospodarowanie opartego na kalkulacji ekonomicznej. Tego potrzeba polskiej wsi, by mogła konkurować na równych  warunkach z wielkopowierzchniowymi gospodarstwami na zachodzie Europy.

Wydawałoby się, że obecna ustawa powinna kuzyna cieszyć okazyjnymi przecenami na ziemię. Tymczasem pierwszą konsekwencją nowej ustawy było, że jego 25 hektarów straciło na wartości a tym samym zmniejszyła się jego zdolność kredytowa w stopniu bardzo dotkliwym skutkiem lewarowania. Plany zakupu maszyn, modernizacji budynków i rozwoju muszą być odłożone na lepsze czasy. Proszę zapomnieć o idylli zapamietanej z dzieciństwa, rolnik jest przedsiębiorcą, kalkuluje i na rozwój zaciąga kredyty by maksymalizowaćswoje możliwości i zyski z działalności gospodarczej.

Z drugiej strony znajome słoiki też kalkulują i nie zamierzają wyzbywać się ojcowizny za grosze, mając nadzieję przeczekać #dobrazmiana. Nawet ci, którzy z przekonań ideologicznych głosowali na pewną partię, obecnie u władzy.

Rozumiem, że jednym z motywów wprowadzenia nowych zasad w obrocie ziemią była chęć zachowania struktury własności z przewagą indywidualnych lokalnych rolników i wyeliminowanie anonimowej własności instytucjonalnej. Tylko co za pożytek, z wykreślonia własności instytucjonalnej, skoro uczyniono wyjatek dla międzynarodowej korporacji o niejasnych finansach, poza kontrolą państwową, uzurpującej sobie pozaprawne przywileje, wstrząsanej skandalami natury obyczajowej, ingerującej głęboko w sferę działania państwa i wymuszającej korzystne dla siebie rozwiązania prawne i podatkowe. Teraz korporacja nie będzie musiała obawiać się konkurencji, ani, z racji na swoją siłę ekonomiczną, spadku wartości kredytowej i będzie mogła  zachowywać się niczym uzależniona od zakupów fashionistka ze złotą kartą kredytową do dyspozycji na całorocznych soldach w domu mody.

Tak, Kościół Katolicki wydaje się być długofalowym wygranym. Nawet jeśli straci nieco na prestiżu z powodu swojej pazerności to będzie mógł się pocieszyć, że co się nachapie, to jego. A w perspektywie wieczności wiadomo, że uczucia przemijają, a brylanty hektary trwają. 

W opinii ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, ustawa uwzględnia postulaty rolników, którzy protestowali z powodu sprzedaży polskiej ziemi podstawionym osobom, czyli tzw. słupom. Jurgiel zapewniał, że polskie przepisy nie są bardziej rygorystyczne niż w innych krajach UE.

Ponieważ minister Jurgiel nie był zbytnio wylewny na temat tych innych krajów postanowiłem wypełnić tę świadomie pozostawioną przez niego lukę faktami.

Bujda, to jest bujda. Polskie przepisy można, owszem, porównać z przepisami, które swojego czasu obowiązywały w przeregulowanej Szwecji, Ale od momentu wejścia do UE szwedzkie przepisy zostały w znacznym stopniu poluzowane. 

Przepisy, w przeciwieństwie do polskich są jasne i pozostawiają niewiele miejsca na urzędowe widzimisię. Zezwolenie na objęcie (kupno, darowizna,spadek) wydawane jest w szczególnych, ściśle określonych sytuacjach przez urząd wojewódzki (länsstyrelsen).

Dla osób prywatnych zezwolenie na nabycie gospodarstwa rolnego jest wymagane tylko dla tzw terenów rzadko zaludnionych (glesbygd) tzn  oddalonych od miejsowości powyżej 3000 mieszkanców o więcej niż 45 minut jazdy samochodem  czyli głównie wewnętrznej Norrlandii położonej na północy oraz niektórych mniejszych okolic Smålandii, Ölandii, Gotlandii oraz zachodniej  Svealandii, niektórych oddalonych terenów w Roslagen i Bergslagen jak również niektórych wysp bez połączenia drogowego z lądem stałym. Stawiany jest m in wymóg osiedlenia się na gospodarstwie w ciągu roku od nabycia. Ma to na celu utrzymanie zaludnienia i zatrudnienia na tych terenach zgodnie z polityką regionalną. Na pozostałym obszarze Szwecji zezwolenie dla osób prywatnych nie jest wymagane.W przypadku nabycia drogą spadku od najbliższych krewnych zezwolenie nie jest wymagane. Nie ma też wymagania wiedzy lub wykształcenia rolniczego. 

Drugim celem szwedzkiej polityki rolnej jest zachowanie balansu między własnością instytucjonalną a indywidualną (z preferencją dla tej ostatniej). Oznacza to, że właściciele instytucjonalni muszą zawsze starać sie o zezwolenie na terenach rzadko zaludnionych, a na pozostałym obszarze przy nabyciu nieruchomości rolnych od osób indywidualnych. Przy nabyciu od innych właścicieli instytucjonalnych zezwolenie nie jest wymagane.

To tyle o "podobnych restrykcjach".

Powtarzam - Szwecja była zmuszona złagodzić swoje  Prawo o nabywanu ziemi  po wejściu do UE. Istniały obawy, po roku 1994, że "wykupią nas NIemcy", a trzeba przyznać, że jeśli chce się spędzać wakacje w krajobrazach jak z Bullerbyn, to można przebierać w ofertach bardzo ładnych choć często spartańsko urządzonych dawnych wiejskich domkach przerobionych na prześliczne domki letnie. 

Nawet jeśli sparaliżowany Trybunał Konstytucyjny nie będzie miał okazji zająć się ustawą wchodzącą dziś w życie to przypuszczam, że nie zostanie ona zaakceptowana przez Komisję Europejską. Zbyt grubymi nićmi szyte jest obejście podstawowych zasad i zbyt wyraźna dyskryminacja nabywców z UE aby ustawa się uchowała.

Wprowadzona ustawa radykalnie ogranicza prawo własności milionów rolników i manipuluje popytem na ziemię rolną. Jak na tak reformę o takich rozmiarach wprowadzone zostało zbyt szybko, bez wymaganego czasu na społeczną debatę. Jeśli minister rolnictwa nie przeprowadził dogłębnej analizy skutków ustawy to jest niekompetentny, jeśli to zrobił to nie podając ich społeczeństwu jest oszustem i manipulatorem.

Mam wrażenie, że minister jest jednym i drugim.

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Ceny gruntów pokazują, że poza Polską centralną ceny są niskie, zwłaszcza na wschodzie i Pomorzu Zachodnim. 
Za wp.pl
Ceny gruntów pokazują, że poza Polską centralną ceny są niskie, zwłaszcza na wschodzie i Pomorzu Zachodnim. 
Za wp.pl

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka