Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
617
BLOG

O naprawie Trybunału Konstytucyjnego

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 12

1. Publikacja orzeczeń powinna odbywać się na stronie internetowej Trybunału.

2.  Ustawę o Trybunale należy znieść, a jej zapisy przenieść do Konstytucji, z zapisem o ich bezpośrednim stosowaniu

3.  Wszelkie zmiany dokonywane w ustawach o charakterze decydującym dla ustroju państwa (np w ordynacji wyborczej) wchodzą w życie dopiero w następnej kadencji Sejmu, przedzielone wyborami powszechnymi.

---

Nie ulega wątpliwości, że od zeszłorocznych wyborów parlamentarnych Polska straciła na międzynarodowym prestiżu - w tak krótkim czasie, tak mocno, w tak wielu dziedzinach. Jedną z przyczyn, w kolejności chronologicznej bodaj pierwszą, był konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego, wzniecony - co jest najzupełniej jasne - przez obecną władzę, kierowaną przez Jarosława Kaczyńskiego. Istniały drogi wyjścia z kryzysu, korzystne dla PiS, zostały odrzucone przez wybór totalnego ataku na samą instytucję niezawisłego sądu konstytucyjnego, niezależnego od partii i układów politycznych. Przecież partia PiS mogła odczekać na orzeczenie w sprawie swojej skargi na wybór sędziów Trybunału, i zapewne byłoby ono po jej myśli, ale wolała ją wycofać po dojściu do władzy i rozpocząć serię "ustaw korekcyjnych", pisanych rano, wnoszonych pod obrady późnym popołudniem i uchwalanych w godzinie alfonsów. 

Nie ulega również wątpliwości, że duchem poruszającym mechanizmy władzy jest pozakonstytucyjny, jednoosobowy ośrodek niepodzielnej trójwładzy, mający swoją mobilną siedzibę a to w willi na Żoliborzu, a to w gabinecie na Nowogrodzkiej. W tych pomieszczeniach, w sposób tajny, ukryty przed społeczeństwem, zapadają, niezgodnie z jakimikolwiek procedurami demokratycznymi, decyzje, które następnie posłuszni posłowie PiS jednogłośnie przegłosowują w trakcie nocnych sesji.

Nikt chyba nie zliczy ustaw, korekt do ustaw, ustaw znoszących poprzednie ustawy i ustaw, których skutkowanie zniesione zostało nieopublikowanymi orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, a odnoszącymi się do samych podstaw jego funkcjonowania. Nikt też nie wie z całą pewnością, które przepisy tych w pośpiechu i ukryciu tworzonych aktów prawnych obowiązują, a które nie. 

Zły duch rezydujący w gabinecie na Nowogrodzkiej otworzył, niepomny doświadczeń III Rzeszy, wiele kolejnych frontów konfliktu. I podobnie jak "dobra zmiana" w Niemczech lat 30-tych skazana była na klęskę, tak i ta "dobra zmiana" kiedyś, oby jak najprędzej sczeźnie i zniknie.

Ale trzeba pamiętać, że klęska niemieckiej "dobrej zmiany" okupiona została niewyobrażalnymi okrucieństwami, zbrodniami i cierpieniami. Na szczęście "dobra zmiana" współczesna, której poszczególne odsłony ukazują się zdumionym i przerażonym widzom na scenie polskiego Grand Guignola politycznego, nie ma tyle środków by obrocić w perzynę nie tylko pół Europy ale nawet nieszczęsną pod jej rządami Polskę. Ot coś skiśnie, coś się zaśmierdnie, coś przegnije i zawali, mechanizm państwowy będzie coraz ciężej buksował, a widać to już wyraźnie dzisiaj, że "dobra zmiana" nie potrafi zarządzać, uciekając przed trudami rządzenia i podejmowania decyzji w diarrhoeę ustaw i reform tworzonych ad hoc, bez przygotowania, bez analizy, bez sensu, bez potrzeby, jak chociażby reforma szkolnictwa niczemu poza wprowadzaniem wieloletniego bałaganu nie służąca.

W tym wszystkim powstają księstwa udzielne, poza jakąkolwiek kontrolą, jak chociażby Ministerstwo Obrony barona Munchhausena Macierewicza czy Ministerstwo Dziwnych Kroków Dyplomatycznych księcia Waszczykowskiego. 

Nikt też nie wie, jakie zamiary zmian, reform i ustaw szykowane są Polsce, podobnie jak nikt nie wiedział, co szykuje Polsce ekipa obejmująca władzę w listopadzie 2015, poza tym, że Antoni Macierewicz absolutnie nie był desygnowany na stanowisko MON, mieliśmy o tym solenne zapewnienia i szczere obietnice.

Rzecz w tym, że kaprysy i idee dżina z Nowogrodzkiej są po części motywowane chęcią - coraz wyraźniej artykułowaną - zemsty za katastrofę smoleńską (i chyba skrzętnie wypieranym poczuciem własnej winy za przyczynienie się do śmierci brata), zemsty za niezależność, zemsty za przeciwstawianie się jego planom, co widać choćby po reakcjach na demonstracje kobiet - szczucie, poniżanie, obelgi. Podobnie wyraz swoich złych emocji Jarosław Kaczyński dał w ostatnim wywiadzie dla onet.pl, pozwalając sobie na obelgi pod adresem prezesa Rzeplińskiego:

Póki Rzepliński będzie prezesem, nie da się nic zrobić. Ostentacyjnie i bezczelnie łamie prawo. To świadczy o jego osobowości. Brak mu wyraźnie zasobów kulturowych potrzebnych do tej funkcji.

Drugim motywem jest - chyba bardzo osobista - chęć skupienia pełnej władzy we własnym ręku prezesa, nigdy nie przyznana, wyrażająca się właśnie w ektremalnych reakcjach na opór przeciwko najbardziej szalonym planom urządzenia Polakom ich państwa na nowo.

Nie ulega wątpliwości, że władza obecna kiedyś, oby jak najprędzej, sczeźnie, źle wspominana. Sczeźnie, bo zbyt wiele konfliktów wzbudziła, sczeźnie, bo nie potrafi ustąpić bardziej niż tylko pozornie. Przecież po ostatnich wielkich protestach przeciwko majstrowaniu przy prawie aborcyjnym już pojawiły sie zapowiedzi, anonsowane przez samego jedynowładcę, że zaostrzenia zostaną przeforsowane. Prezes Jarosław Kaczyński nie lubi przegrywać i nie potrafi się wycofywać. Zaczęły ostatnio krążyć spekulacje, że Jarosław Kaczyński i jego najbardziej zaufani prędzej zmienią w sposób dla siebie korzystny ordynację wyborczą niż oddadzą dobrowolnie władzę, ale próby te mogą się zakończyć skutkiem odwrotnym do oczekiwanego, natychmiastową utratą rządów i postawieniem przed Trybunałem Stanu.

Nie ulega wątpliwości, że nową władzę, która nastąpi po obecnej smucie, czeka staranna odbudowa państwa, w tym priorytetowa będzie odbudowa instytucji, zwłaszcza instytucji niezależnych, kontrolnych, takich jak niezawisłe sądy i wśród nich instytucja sądu konstytucyjnego. Powinno to się odbywać, w miarę możliwości, sposobem przywracania, bez kolejnych, parcianych rewolucji, które możemy oglądać dzisiaj.

Tak więc ponowne osadzenie Trybunału Konstytucyjnego i przywrócenie mu odjętych uprawnień powinno się odbyć drogą przywrócenia ostatniej przed "dobrą zmianą" ustawy o TK, z wyłączeniem przepisów zakwestionowanych póżniej przez orzeczenie TK, w tym przepisów o wyborze sędziów "z wyprzedzeniem".

Ale to dopiero początek. Należy wyciągnąć nauki z dzisiejszych zdarzeń politycznych i skutecznie zapobiec partyjnemu majstrowaniu przy Trybunale i oddalić niebezpieczeństwo przejęcia przez władzę wykonawczą roli kontrolera orzeczeń i działalności Trybunału.

Można tego dokonać na kilka dość prostych sposobów, ucinając sprzeczne z konstytucją gry prezydenta z zaprzysiężeniem sędziów czy urzędniczki kancelarii premier Beaty Kempy z odmową publikowania orzeczeń TK. 

Objęcie stanowisk przez wybranych sędziów w Trybunale Konstytucyjnym powinno następować automatycznie w dniu odejścia ich poprzedników z funkcji, a jedynym obowiązkiem prezydenta powinno być ceremonialne odebranie od nich, w stosownym terminie, uroczystych ślubowań. Jakakkolwiek możliwość korzystania z władzy prezydenckiej w celu wpływania na Trybunał Konstytucyjny powinna być prezydentowi w sposób kategoryczny i jednoznaczny odebrana.

Nie ma powodów, by, za przeproszeniem, urzędniczka kancelaryjna, mogła wedle własnego (no, wiemy przecież, że własnej opinii ona nie posiada, działa na zlecenie gnoma z Żoliborza) mogła wedle widzimisię odmawiać publikacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Aby zapobiec na przyszłość podobnym ekscesom prawo i decyzja o publikacji powinna przysługiwać jedynie prezesowi Trybunału lub sędziemu/urzędnikowi Trybunału przez niego delegowanemu. 

1. Publikacja orzeczeń powinna odbywać się na stronie internetowej Trybunału.

To przecież takie proste i skuteczne rozwiązanie, może mało - jak by to powiedzieć - uroczyste? nadęte? ale za to usuwające uzurpacje władzy wykonawczej.

I wreszcie aby uniemożliwić kolejnym ekipom partyjnym, które mają swoje pięć minut (w perspektywie historycznej kadencja sejmu to chwila) i chcą się odznaczyć w historii podobna sławą co obecny PiS majstrowanie przy najważniejszych ustawach należy - proponuję by znieść ustawę  o Trybunale Konstytucyjnym.

2.  Ustawę o Trybunale należy znieść, a jej zapisy przenieść do Konstytucji, z zapisem o ich bezpośrednim stosowaniu

Drugim sposobem, który skutecznie powinien zapobiec przy majstrowaniu przy najważniejszych ustawach jest wprowadzenie zasady, że

3.  Wszelkie zmiany dokonywane w ustawach o charakterze decydującym dla ustroju państwa (np w ordynacji wyborczej) wchodzą w życie dopiero w następnej kadencji Sejmu, przedzielone wyborami powszechnymi.

Gdyby taki zapis istniał nie opłacałoby się poprzedniej ekipie zmieniać zasad wyboru nowych sędziów, a obecna nie miałaby w swym ręku narzędzia ani zapału do demontażu państwa.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka