Napisała mejla. Że studiuje inżynierię budowlaną i w ramach studiów ma odbywać praktykę zawodową. Na budowie. Że słyszała bardzo dużo dobrego o firmie, że jej marzeniem było od zawsze zostanie inżynierem budownictwa.
Uprzejmie poinformowałem, że firma nie przyjmuje praktykantów. No bo nie przyjmujemy. Mamy za dużo na głowie, by się nam pod nogami kręciły osoby, których trzeba doglądać, wymyślać zajęcia, i bać się, że wpadną do wykopu, albo ściana prefabrykowana spadnie na głowę.
Napisała, że dziękuje za szybką odpowiedź i że:
mieszka "na dzielni". To jedna z tych "stref szariatu", którą pewien nie znający świata polityk straszy rodaków. Więc mieszka na dzielni, zna ją jak własną kieszeń i uważa, że będzie bardzo przydatna ze swoją wiedzą i doświadczeniem.
Nie potrafię odmawiać kobietom, które po prostu nie przyjmują do wiadomości uprzejmego "nie".
Zaczyna w marcu, kiedy ruszają montaże. Będzie trzecią kobietą wśród 200 chłopa. Pozostałe dwie to Kristina z Łotwy (kieruje ekipą betoniarzy) i Claudia (kieruje ekipą stawiania konstrukcji surowej), też gdzieś z Bliskiego Wschodu.