Na odtrutkę i poprawę humoru
Na odtrutkę i poprawę humoru
Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
1031
BLOG

Już mi nie do śmiechu

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 25

Przyznaję, pisuję o polskiej polityce prawie tylko i wyłącznie dla rozrywki, bo cytując Sławomira Sierakowskiego to "Kaczyński może mi skoczyć". No może mi ale, moje dochody pochodzą ze źródeł poza Polską, płacę podatki gdzie indziej. Spadająca wartość złotówki może mnie prywatnie jedynie cieszyć przy okazji krótszych lub dłuższych odwiedzin w Udręczonej. I jeśli nawet czasem współczuję moim rodakom, tej części, która na tym rollercoatserze znalazła się wbrew swojej woli i teraz na każdym zakręcie i przy każdym zjeżdzie rzyga i mdleje, to ja oglądam całe przedstawienie z wygodnej kanapy, półleżąc i podjadając laysy. 

A jest czym się emocjonować. W kraju, w którym mieszkam polityka jest nudna. No nudna, szef rządu nie grozi byłemu premierowi w insynuacyjnych sformułowaniem procesem, sądem i skazaniem, problemy są rozwiązywane, policja zawsze zaskoczona rozmiarami przestępczości (wydaje mię się, że policja jest szkolona do podejmowania wyzwań Szwecji lat 50-tych, która po prawdzie nigdy nie istniała, a nie w zglobalizowanym świecie bałkańskich gangsterów i litewskich producentów amfetaminy).

Szwecja nie jest idyllą, była dotknięta tragediami porównywalnymi z katastrofą smoleńską - zabójstwem premiera kraju, Olofa Palmego, na sztokholmskiej ulicy, zatonięciem promu Estonia, niewyorażalną katastrofą, w której zginęły 852 osoby, w tym 501 Szwedów (wśród nich 3 członkowie orkiestry Henryka Goja pochodzący z Polski), tragicznym pożarem dyskoteki w Göteborgu na skutek podpalenia przez 4 drobnych kryminalistów, w którym zginęło 63 młodych ludzi. W  bożonarodzeniowym tsunami w 2004 zginęło 543 Szwedów. Katastrofy obnażyły w wielu przypadkach bezsilność władz, jednocześnie unaoczniając profesjonalizm służb ratowniczych. W kilku przypadkach odpowiedzialni wysocy funkcjonariusze i politycy zostali przyłapani z opuszczonymi spodniami - i to dosłownie, gdy okazało się, że szef policji sztokholmskiej wyskoczył na romantyczną wyprawę w noc morderstwa Palmego i przebywał - nie powiadamiając nikogo w zacisznym hotelu z damą serca, która nie była jego żoną. Również wysoki urzędnik ministerstwa spraw zagranicznych urwał się z dyżuru w drugi dzień świąt - bo co też takiego ważnego może się zdarzyć w Boże Narodzenie. Z drugiej zas strony służby działały sprawnie - jak zwykle, gdy politycy nie wtrącają się i nie próbują dyrygować.

Oczywiście, że i wokół tych katastrof pojawiły się teorie spiskowe, opublikowano kilkanaście książek i kilka tysięcy artykułów prasowych z wynikami amatorskich śledztw, zwłaszca dotyczących zamachu na Olofa Palmego. Przez jakiś czas istniało nawet stowarzyszenie detektywów amatorów, prezentujących alternatywne hipotezy co do sprawców, chętnie powielane przez prasę bulwarową.

Ale nikomu ani przez chwilę przez myśl nie przeszło, by tworzyć z alternatywistów komisje państwowe lub tym bardziej by któregokolwiek z tych labilnych psychicznie świrów uczynić ministrem wojny.

Ale i mnie zaczyna mdlić, gdy ostatnie tygodnie zaczynają przynosić zbyt dużo sensacji.

A to okazuje się, że wybrany przez zblatowany Sejm sędzia Trybunału Konstytucyjnego jest funcjonariuszem służb. Jest - albowiem jak informują eksperci S24 - nigdy się nim nie przestaje być.

W niedługi czas potem dowiadujemy się, że wiceminister spraw zagranicznych też jest funkcjonariuszem służb - tylko, że amerykańskich. To doprawdy jest dla wszystkich niespodzianką, jak to możliwe, by człowiek z zastanawiającymi lukami w życiorysie i niejasnymi punktami kariery w kilku krajach na całym świecie mógł się okazać funkcjonariuszem wywiadu. To przecież zbyt oczywiste.

Podobnie jak zbyt oczywista była kariera - też w departamencie spraw zagranicznych Matthew Tyrmanda - maskotki polskiej prawicy. No bo przecież facet o niejasnych źródłach utrzymania, rezydujący to tu, to tam nie może być..., to zbyt oczywiste. 

Zabawne, że wytrawni tropiciele agentury zgromadzeni w S24 nie wykryli akurat tych dwóch.

Jeszcze zabawniejsze jest otoczenie ministra wojny. Nie dość, że kręcą się wokół niego młodzi, niesforni chłopcy o uroczym uśmiechu, nie dość, że jego bliski współpracownik, ukrywający się pod przejrzystym welonem anonimowego blogera pozwala sobie na atakowanie przezydenta Andrzeja Dudy w sposób o wiele bardziej bezwzględny niż jakikolwiek polityk opozycyjny to okazuje się,  że najbliższe otoczenie ministra wojny to agenci Rosji.

I nic, cisza. Nieszczęsny Grey został zdymisjonowany zupełnie bezpodstawnie, sądząc z głupawego dementi, wciąż pozostając do dyspozycji msz, a jego przełożonemu, który dokonał bohaterskiego dzieła zrujnowania prestiżu Polski w ciągu roku (dzielnie co prawda wspomagany przez szeregowego posła JK) nic sie nie stało.

Drobni krętacze i oszuści wykręcają się od udziału w pracach Trybunału Konstytucyjnego przedkładając lewe L-4. I nic

I do tego wszystkiego obleśny obrońca pedofili, komunistyczny prokurator wrzeszczący z trybuny sejmowej "Precz z komuną". I nic.

Mnie też zaczęło mdlić.

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka