Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
490
BLOG

Jak rozpoznać scoop?

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

Po pierwsze co to jest scoop? W światku massmediów tak nazywa się sensacyjna wiadomość, która budzi natychmiastowe zainteresowanie publiczności. Gazeta, która na prawach wyłączności,  jako pierwsza i jedyna opublikowała scoop, informację częstokroć sensacyjną, bo nie ma co ukrywać - lubimy sensacje i skandale - może liczyć na większą sprzedaż numeru, dostaje punkty do lansu i jest cytowna przez zgrzytających zębami spóźnionych i zdyszanych konkurentów. No, powiedzmy, w dobie publikacji internetowych konkurenci nie muszą czekać całą dobę na spóźnioną publikację własnej wersji tylko maja ją gotową w kilka minut, ale zawsze.

Wszystkie powyższe okoliczności wypełnia na przykład sensacyjna wiadomość z ostatnich dni, podana przez brytyjski dziennik the Daily Telegraph, że arcybiskup Canterbury Justin Welby, zwierzchnik Kościoła Anglikańskiego jest nieślubnym dzieckiem. 60-letni Justin Welby był przekonany, że jego ojcem był niejaki Gavin Welby, którego rodzice, żydowscy imigranci z Niemiec zmienili nazwisko z Weiler na bardziej brytyjsko brzmiące na fali nastrojów antyniemieckich w czasie I Wojny Światowej. Przodkowie małżonka królowej brytyjskiej też zmienili nazwisko z tego samego powodu (ze starożytnego Battenberg na nuworyszowskie Mountbatten). Gavin Welby był alkoholikiem, hochsztaplerem, bawidamkiem, rozwodnikiem (albo bigamistą, nie jest do końca pewne) i przedsiębiorcą w branży handlowej (rodzina zajmowała się między innymi importem strusich piór). Zmarł w roku 1977 na skutek nadużywania alkoholu i papierosów.

O uderzającym podobieństwie między Justinem Welby a ostatnim osobistym sekretarzem Winstona Churchilla krążyły pogłoski, które dotarły do dziennikarzy i do samego arcybiskupa. Gdy dziennikarze Telegraph skontaktowali się z nim zgodził sie na test DNA, który wykazał ponad wszelką wątpliwość, że jego biologicznym ojcem był zmarły w 2013 roku sir Anthony Montague Browne, z którym matka Justina Welby miała krótki, burzliwy romans, nim równie szybko wyszła za mąż za Gavina Welby. Arcybiskup, który zyskał nowe, przyrodnie rodzeństwo, przyjął sensację ze spokojem i humorem. Matka arcybiskupa skomentowała całe zamieszanie słowami: spaliśmy ze sobą, byliśmy oboje nabuzowani alkoholem (“fuelled by a large amount of alcohol on both sides”). 

"Oczywiście, mój syn zasługuje na wyjaśnienie, i byłam tak otwarta, jak tylko mogłam."

Powiedziała, że "oboje nabuzowani dużą ilością alkoholu" spali ze sobą, "w dniach poprzedzających mój bardzo nagły ożenek", i że "środki ostrożności, które wówczas podjęłam nie zadziałały i skutkiem tego związku było poczęcie mojego cudownego syna."

(“Naturally, my son has deserved an explanation and I have been as open as I can.”

She said that, “fuelled by a large amount of alcohol on both sides”, she had slept with Sir Anthony “in the days leading up to my very sudden marriage”, and: “It appears that the precautions taken at the time didn’t work and my wonderful son was conceived as a result of this liaison.”)

Przy okazji poczytałem różne wypowiedzi arcybiskupa Canterbury. Bardzo sympatyczny człowiek, zupełne przeciwieństwo opętanych seksem polskich biskupów, wypowiada się mądrze i rozważnie we wszystkich ważnych kwestiach społecznych, w których polscy biskupi milczą. 

Wyobraźmy sobie przez chwilę, drodzy czytelnicy, każdy z was, że jesteśmy redaktorami lub właścicielami medium informacyjnego. Wpada nam w ręce sensacyjny dokument, który potwierdza, że członkowie pewnego państwowego gremium najwyższej rangi są w tajnym porozumieniu. Sprawa dotyczy bulwersującej opinię publiczną kwestii katastrofy lotniczej, w której zginął prezydent kraju i 96 innych osób, w tym wiele wybitnych postaci życia politycznego i wojskowych. Dotychczasowe ustalenia wyjaśniają przyczyny katastrofy w miarę rzetelnie, ale nie jest z nich zadowolony prezes partii rządzącej, najważniejsza, choć tylko nieformalnie, osoba w państwie, podejmująca najistotniejsze decyzje polityczne. Powołana zostaje nowa komisja (podkomisja) do zbadania okoliczności wypadku, która ma działać w pełni bezstronnie, rzetelnie, bez uprzedzeń i nie podlegać naciskom. Tymczasem okazuje się, że w korespondencji pomiędzy sobą członkowie komisji ustalili już, nie przeprowadziwszy żadnych badań, że przyczyną katastrofy była eksplozja. Co więcej, przewodniczący stwierdza, że nie należy prowadzić dalszych badań:

zagłębianie się w coraz coraz więcej szczególów może skutkować, że stracimy obraz całości. Mamy wystarczająco dowodów (proof), że była to eksplozja

Jednocześnie przewodniczący przyznaje, że nie jest ekspertem od aerodynamiki i dlatego trudno jest mu śledzić (fachową) dyskusję.

Oczywiście, dostając taki dowód na ukrytą zmowę członków nowej komisji publikujecie go natychmiast, wrzucacie na jedynkę, wysyłacie reporterów do każdego z członków komisji, by dali swój komentarz, wysyłacie reporterów do członków rozwiązanej komisji by dali swój komentarz, w komentarzu odreakcyjnym potępiacie podejście nowej komisji do ustalania prawdy, żądacie ustąpienia jej przewodniczącego i członków, krzyczycie wielką czcionką "SKANDAL". Konkurenci zgrzytają zębami, muszą was cytować z podaniem źródła...

Bujda, jesteście redaktorem pewnej platformy "świadczącej usługi drogą elektroniczną" i usuwacie pospiesznie sensacyjne doniesienie. Z jakich powodów? Tylko wam znanych. 

Pamietam tylko jeden podobnie sensacyjny i zgodny z faktami scoop z tej platformy "świadczącej usługi drogą elektroniczną". Dotyczył pewnego polityka PiS, członka Komisji Weryfikacyjnej WSI, który pisywał pod pseudonimem "analizy" na blogu. Nie piszący już tutaj bloger francis.de ustalił prawdziwą tożsamość blogera na podstawie jawnych, ogólnie dostępnych informacji i podał ją do wiadomości publicznej. Ten wpis równeż został dość pospiesznie usunięty, usunięto każy jego ślad, nawet z pamięci google (The requested URL /search?q=cache:_H1Udl8GVy0J:francis.de.salon24.pl/394431,scios-zdekonspirowal-sie-sam+http://m.wybierzpis.org.pl/kandydaci/szczegoly/a,233.html&cd=2&hl=pl&ct=clnk&gl=plwas not found on this server. ). Pozostał tylko link prowadzący donikąd i mój ówczesny komentarz: Red Janke nie lubi blogerów śledczych. Obecnie polityk ukrywający sie pod pseudonimem Aleksander Ścios objął pewne ważne stanowisko w służbach kontrwywiadu, po dokonanym w najlepszym sarmackim stylu zajeździe na siedzibę tej instytucji przez ludzi podległych MON i spowodowaniu ostrego konfliktu z sąsiednim państwem.

Wydaje mi się, że leży w interesie publicznym, by mocno kontrowersyjne analizy i hipotezy osoby zajmującej tak wysokie i odpowiedzialne stanowisko były szerzej znane opinii publicznej. Ale ponieważ dowody na to, że wysoki funkcjonariusz kontrwywiadu i bloger pisujący pod pseudonimem to jedna i ta sama osoba zostały skrupulatnie usunięte to o tych powiązanich nigdy się nie dowiemy.

To nie jest tak, że zarząd platformy  "świadczącej usługi drogą elektroniczną" nie potrafi dostrzec scoopa, informacji istotnej, ważnej, skandalicznej i przyciągającej uwagę opini publicznej i że nie potrafi jej odróznić od szarego tła jeremiad, głupstw, urojeń zalewających ten portal. Zarząd doskonale wie, które wpisy są istotne. I je konsekwentnie usuwa.

 

Mariusz Marasek Aleksander Ścios

Mariusz Marasek Aleksander Ścios

Mariusz Marasek Aleksander Ścios

Mariusz Marasek Aleksander Ścios

Mariusz Marasek Aleksander Ścios

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo